Konto Donalda Trumpa na Twitterze obserwuje już ponad 61 mln użytkowników. Posty komentują zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy polityki prowadzonej przez obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niektórych, którzy nie zgadzali się z Trumpem, polityk blokował. Sprawa trafiła do sądu za sprawą Knight First Amendment Institute z uniwersytetu Columbia, czyli organizacji, która wystąpiła w imieniu siedmiu osób zablokowanych przez prezydenta USA. Takich internautów prawdopodobnie jest jednak więcej.
Naruszenie pierwszej poprawki
Jak podaje The Guardian, nowojorski sąd apelacyjny orzekł, że blokowanie „niewygodnych” internautów jest sprzeczne z konstytucją, a dokładnie z pierwszą poprawką, która gwarantuje obywatelom swobodę wypowiedzi. Chociaż obrońcy Trumpa twierdzili, że konto powstało jeszcze na długo przed objęciem fotela prezydenta i jest używane do celów prywatnych, to wymiar sprawiedliwości był innego zdania. Trzyosobowy panel sędziowski orzekł, że polityk korzystał z profilu także w celach związanych ze sprawowanym urzędem. Jako przykład podawali informacje o nominacjach czy rezygnacjach osób zajmujących ważne stanowiska w prezydenckiej administracji. Sąd apelacyjny orzekł ponadto, że osoba sprawująca funkcję publiczną oraz używająca konto w mediach społecznościowych w „celach oficjalnych”, nie może wykluczać osób z grona obserwujących tylko dlatego, że mają inne poglądy.
Czytaj też:
Ambasada Izraela wyśmiana za nieudolnie ocenzurowane zdjęcie