Jak podaje CNN, amerykański wywiad wojskowy wyśledził wystrzelenie pocisku w piątek czasu lokalnego. Ze wstępnej analizy wynika, że była to rakieta podobna do pocisków balistycznych krótkiego zasięgu użytych dwa dni wcześniej. Jeden z wojskowych ocenił, że w piątek Koreańczycy wystrzelili dwie rakiety z Hamgyŏngu Południowego, czyli prowincji leżącej nad Morzem Japońskim.
Terminy północnokoreańskich testów zbiegają się z serią spotkań organizowanych w Bangkoku, gdzie oprócz wysoko postawionych dyplomatów z krajów azjatyckich, Rosji i Stanów Zjednoczonych, uczestniczy sekretarz stanu Mike Pompeo. Eksperci twierdzą, że demonstracja siły w wykonaniu reżimu Kim Dzong Una jest sygnałem, że Korea Północna nie jest zadowolona z powodu zbliżających się wspólnych ćwiczeń wojskowych USA i Korei Południowej.
Dwie rakiety
Przypomnijmy, o pierwszym w tym tygodniu wystrzeleniu rakiet informowano dwa dni temu. Jak podaje agencja Reutera, środowe wystrzelenie dwóch rakiet nastąpiło zaledwie kilka dni po wystrzeleniu dwóch podobnych pocisków. Działania zostały przeprowadzone w rejonie Wonsan na wschodnim wybrzeżu kraju, a informację potwierdzili już szefowie sztabów wojskowych z Korei Południowej. Twierdzą oni, że pociski wystrzelone przez północnego sąsiada przeleciały około 250 kilometrów. Są to pociski typu KN-23, które są przystosowane do unikania systemów obrony przeciwrakietowej poprzez ukrywanie i manewrowanie w locie. Analitycy przyglądający się testom reżimu Kim Dzong Una wskazują na to, że zasięg oraz wysokość środowych lotów oznaczają demonstrację siły lub testowanie możliwości rakiet.
Jeong Kyeong-doo, który stoi na czele południowokoreańskiego ministerstwa obrony twierdzi, że zatrzymanie takich pocisków jest trudne, chociaż systemy obrony przeciwrakietowej jego kraju są w stanie je wykryć i przechwycić. Szef MSZ Kang Kyung-wha ocenił z kolei, że „działania Korei Północnej nie pomagają złagodzić napięć militarnych”.
Czytaj też:
Ważni dyplomaci przyjechali do Bangkoku. W tym czasie wybuchło kilka bomb