Lokalne media podają, że do protestu przystąpiło około 10 tysięcy studentów z 200 szkół średnich i wyższych. Większość z nich złapało się za ręce i stworzyły ludzki łańcuch wokół swoich kampusów. W Queen's College, jednej z najstarszych i najbardziej prestiżowych szkół w Hongkongu, absolwenci i uczniowie skandowali: „Wyzwolić Hongkong, rewolucja naszych czasów!”.
Studenci z St. Francis Canossian College, alma mater wysokiej urzędniczki Hongkongu Carrie Lam, uklękli w deszczu i trzymali banery wzywające administrację do spełnienia żądań protestujących, z których jednym jest obalenie Lama. Pojawiły się doniesienia o policji w kilku szkołach, która miała przeszukiwać uczniów, a pracownicy dwóch dużych szpitali zorganizowali wiece, aby okazać poparcie studentów.
Ng Mei-Ian, nauczyciel w rządowej szkole średniej mówił podczas protestu: „Byłem na pierwszej linii... wdychałem cały gaz łzawiący. Nie mogę biec tak szybko, jak wy, ale nadal mogę biec, więc próbuję. Nigdy nie myślałem, że jako urzędnika, nauczyciela w średnim wieku, ten ruch zmieni mnie tak bardzo”.
Protestujący pojawili się też na stacjach metra, powodując paraliż. Policja została wezwana do kilku przypadków, ponieważ strajkujący uniemożliwiali odjazd pociągów.
Protesty w Hongkongu rozpoczęły się 13 tygodni temu i była odpowiedzią na ustawodawstwo, które umożliwi ekstradycję podejrzanych przestępców na terytoria, w których nie obowiązują formalne umowy ekstradycyjne. Dotyczy to Tajwanu, Makau i Chin Kontynentalnych. Protesty szybko przerodziły się w bunt przeciwko niereprezentatywnemu samorządowi lokalnemu i dążenie do wolności politycznej.
Czytaj też:
Johnson chce ukarać przeciwników brexitu bez porozumienia. Stracą miejsca na listach