Na infolinię, którą obsługują konsultanci z wieloletnim doświadczeniem, zadzwoniła 57-letnia kobieta. Załamana poinformowała, że jej agresywny mąż zagroził, że ją zabije. Przyznała, że w jej domu przemoc była obecna od lat. Kobieta zgłosiła się na posterunek policji. Po opisaniu sprawy poprosiła funkcjonariuszy, o asystę podczas powrotu do domu, by mogła bezpiecznie zabrać z mieszkania wszystkie swoje rzeczy. Policjant odmówił.
„Czekasz aż zostanie zabita?”
Emmanuel Macron przysłuchiwał się rozmowie operatora infolinii i ofiary przemocy. Jak opisuje The Guardian, wyglądał „na wyraźnie rozgniewanego”, ale milczał. – Muszą pomóc osobie, która znajduje się w niebezpieczeństwie – powiedział kobiecie operator i poprosił ją, by przekazała telefon policjantowi. Operator przez 15 minut bezskutecznie przekonywał funkcjonariusza, aby pomógł kobiecie. Policjant stwierdził, że nie ma nakazu sądowego, który jest niezbędny do przeprowadzenia interwencji. Macron napisał na kartce papieru, którą podał operatorowi, że policja ma „chronić osoby, które znajdują się w niebezpieczeństwie, jeśli posiada nakaz sądowy, ale także bez niego”. – Ta kobieta stoi w obliczu śmierci, czy czekasz aż zostanie zabita? – zapytał operator. Policjant nie udzielił pomocy kobiecie. – Czy to się często zdarza? – zapytał prezydent Francji, po zakończeniu połączenia. – Tak, coraz częściej – odpowiedział operator infolinii.