28 kwietnia w Hiszpanii przeprowadzono kolejne w ciągu ostatnich czterech lat wybory parlamentarne. Zwyciężyli socjaliści z PSOE (Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej). Partia Pedro Sancheza zdobyła 28,7 proc. głosów i objęła 123 mandaty. Największym przegranym wyborów w Hiszpanii była centroprawicowa Partido Popular, na którą głos oddało 16,7 proc. wyborców. Tym samym politycy Partii Ludowej otrzymali 66 mandatów - o 71 mniej niż w poprzedniej kadencji. Kolejne miejsce w wyborach zdobyli Obywatele (Ciudadanos) Alberta Rivery z wynikiem 15,9 proc. głosów i 57 mandatami. Dobry wynik odnotowało także Podemos - 14,3 proc. głosow i 42 mandaty.
Mimo wielu prób podejmowanych przez Pedro Sancheza, nie udało się utworzyć rządu większościowego. 25 lipca premier po raz drugi nie uzyskał większości w Kongresie Deputowanych. W związku z tym lider PSOE zapowiedział, że 10 listopada zostaną przeprowadzone kolejne wybory parlamentarne. - Wypełnienie mandatu udzielonego nam przez obywateli 28 kwietnia było niemożliwe. Nie pozwoliła nam na to opozycja. Jestem zmuszony rozpisać wybory, ponieważ nie mamy większości potrzebnej do rządzenia - mówił premier. - Hiszpania potrzebuje stabilnego rządu. Próbowałem za wszelką cenę go utworzyć, ale się nie udało. Wygraliśmy wybory już kilka razy. Zwracam się do wszystkich wyborców, aby 10 listopada wzięli udział w wyborach, aby Hiszpania mogła w końcu wkroczyć na ścieżkę stabilnego rozwoju - zaapelował Pedro Sanchez.
Król Hiszpanii Filip VI przeprowadził rozmowy z przywódcami różnych partii, jednak okazały się one bezowocne. Żaden z polityków nie otrzymał nominacji na szefa rządu.
Czytaj też:
Dom dzieciństwa Donalda Trumpa ponownie wystawiony na sprzedaż. Biuro pokazało wnętrza