Wielu światowych komentatorów zachowanie Stanów Zjednoczonych nazywa wprost – zdradą Kurdów, którzy przez lata byli wiernymi sojusznikami USA w walce przeciwko Państwu Islamskiemu. Tym ciekawsza wydaje się odpowiedź ambasador Mosbacher na pytanie Onetu o amerykańskie stanowisko w tym konflikcie.
– Nie daliśmy przyzwolenia na takie działania – zaskoczyła ambasador USA w Polsce. – Jednak Turcja ma uzasadnione obawy – dodawała od razu. – Każde państwo ma prawo do tego, by bronić swych granic. Warto też pamiętać, że teraz na nich spoczywa odpowiedzialność za to, co robią. To dotyczy również ewentualnych uchodźców. To Turcja będzie musiała objąć ich opieką. Poza tym, tureckie władze muszą zapewnić bezpieczeństwo ludności cywilnej – tłumaczyła, nie wspominając ani słowem o Kurdach.
Mosbacher dodawała, że cała odpowiedzialność nie może spadać tylko na Stany Zjednoczone, kiedy inne kraje same nie chcą narażać swoich żołnierzy. – Mogę posunąć się do bardziej prowokacyjnego wywodu. Jako obywatel USA i ich ambasador muszę przyznać, że czasami czuję się zdezorientowana, kiedy słyszę, jak część naszych sojuszników utyskuje, że opuszczamy Syrię. Bo skoro to taka ważna kwestia, to dlaczego sami nie wyślą tam swoich żołnierzy, samolotów i czołgów? Dlaczego ma to być armia USA? – dodawała.
Czytaj też:
Trump o opuszczeniu sojuszników w Syrii: Kurdowie nie pomogli nam w trakcie II wojny światowejCzytaj też:
„Kurdowie nie mają przyjaciół”. Zdrada TrumpaCzytaj też:
Tusk: Groźby Erdogana są kompletnie nie na miejscu