Garvan Walshe w swoim tekście zauważa, że Kurdowie, którzy przez lata walczyli u boku Amerykanów przeciwko Państwu Islamskiemu, zostali zwyczajnie „porzuceni”. Po decyzji Donalda Trumpa o wycofaniu nielicznych oddziałów stacjonujących w tym regionie, Turcja rozpoczęła inwazję na zamieszkiwane przez nich tereny. Jej wojska mają zabezpieczyć kilkudziesięcio-kilometrowy „korytarz”, do którego będą teraz relokowane setki tysięcy uchodźców. W ten sposób Erdogan chce załatwić wewnętrzne problemy, stwarzane przez uchodźców, głównie z wojny syryjskiej.
„Foreign Policy” decyzję Trumpa nazywa „regionalną strategiczną katastrofą” i „rzuceniem Kurdów wilkom na pożarcie”. Podkreśla, że Stany Zjednoczone nie tylko porzuciły wiernych i sprawnych bojowo sojuszników, ale też strażników, którzy do tej pory strzegli obozów-więzień z byłymi członkami Państwa Islamskiego. Cytuje szefów dyplomacji Unii Europejskiej, którzy mówili ostatnio o „przestrzeni na oddech danej ISIS” oraz decyzji, bez której turecki atak na kurdyjską ludność nigdy nie miałby miejsca. Walshe zwraca wreszcie uwagę, że w miejsce opuszczone przez Amerykanów błyskawicznie wkroczyła Rosja, która razem z Baszarem al-Assadem przedstawia się teraz jako gwarancja regionalnej stabilności.
Autor zwraca w końcu uwagę na utratę wiarygodności USA w roli obrońcy. „Każdy, kto polegał na Stanach Zjednoczonych w kwestii bezpieczeństwa, otrzymał wyraźny sygnał: służysz osobistej polityce Trumpa, albo jesteś zdany na własną rękę” – pisze. Przypomina, że ta wiadomość dotrze zwłaszcza do liderów z Europy wschodniej: państw bałtyckich i Polski. Pisząc o naszym kraju zwraca uwagę na wyborczą wygraną PiS, które w jego ocenie „zawiodło w kwestii wzmacniania militarnej gotowości”.
W „Foreign Policy” czytamy o 3,5 tys. amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce, którzy porównani zostali do 2 tys. walczących u boku Kurdów z Państwem Islamskim. „Gdy zrobi się gorąco, co prawdopodobnie zrobi Trump: każde 3,5 tys. żołnierzy trwać na posterunku, czy zagrozi ich wycofaniem, by uzyskać więcej od Polski?” – czytamy. Walshe podkreśla, że jest to problem całej Europy, która – choć silna gospodarczo – „od trzech dekad” zaniedbuje kwestie militarne, polegając mocno na Stanach Zjednoczonych. „Góra złota jest bardzo użyteczna – dopóki nie przyjdą ludzie z bronią i jej nie wezmą” – podsumowuje obrazowo. Przekonuje, że Unia Europejska powinna posiadać własne oddziały, zdolne do reakcji w takich sytuacjach jak ta w Syrii. Bez tego będzie jedynie „tłustą gęsią, czekającą na rzeź”.
Czytaj też:
Turecka armia ostrzelała pozycje USA w Syrii? „Zastrzegamy prawo do samoobrony”Czytaj też:
Niemcy zakazały eksportu broni do Turcji. Wszystko przez napaść na SyrięCzytaj też:
Spór wewnątrz NATO. Donald Trump autoryzował dotkliwe sankcje wobec Turcji