W ostatni weekend Bryant Fritz przebywał nad jeziorem Kaufman w amerykańskim stanie Illinois. Mężczyzna, który jest nauczycielem przedmiotów ścisłych w odpowiedniku polskiego gimnazjum, stojąc na brzegu zauważył klatkę unoszącą się na wodzie. Wewnątrz dostrzegł biało-czarnego psa, który był w bardzo złym stanie. Rozejrzał się wokół, ale w pobliżu nie dostrzegł nikogo, kto mógłby mu pomóc. – Myślałem o tym, żeby gdzieś zadzwonić, ale nie wydawało mi się, żeby pies miał dodatkowe pięć czy dziesięć minut – powiedział Fritz w rozmowie z CNN. Nauczyciel zdjął sweter, wskoczył do wody i odholował klatkę na brzeg.
Rozgrzewali ją trzy godziny
Zwierzę było zranione i wyziębione. Fritz zabrał psa do samochodu, owinął kocem i zawiózł do kliniki weterynaryjnej. Tam lekarze próbowali zmierzyć temperaturę suczki, ale była ona tak zmarznięta, że urządzenia nie były w stanie odczytać wartości. Personelowi kliniki dopiero po trzech godzinach udało się doprowadzić temperaturę ciała psa do normalnej. Później weterynarze zajęli się ranami czworonoga, który powoli wraca do zdrowia.
Fritz stał się bohaterem przekazów medialnych. Sam zainteresowany jest zaskoczony tym, jakiego wsparcia udzielają mu internauci, którzy utworzyli nawet zbiórkę pieniędzy na leczenie psa nazwanego przez nauczyciela Dory. Przy okazji mężczyzna zaapelował do osób, które chcą pozbyć się swoich pupili, by po prostu oddawali je do schroniska, zamiast skazywać na pewną śmierć. Dory z pewnością nie trafi do schroniska – Fritz zgłosił już chęć adoptowania psa.
Czytaj też:
Pies był w tragicznym stanie. Weterynarze musieli usunąć jego oko, to nie koniec problemów
Suczka Dory, którą ktoś wrzucił w klatce do jeziora