Agencja AFP przypomina, że już za rok we Francji odbędą się wybory parlamentarne. Tym samym rząd prezydenta Emmanuela Macrona rozpoczął działania, które mają przekonać wyborców o sympatiach prawicowych. Takim ruchem ma być wprowadzona 6 listopada nowa polityka migracyjna. Następstwem przyjętego przez rządzących prawa jest akcja, którą przeprowadzono 7 listopada nad ranem. Do usunięcia dwóch nielegalnych obozów imigrantów znajdujących się w pobliżu Porte de la Chapelle, czyli paryskiej stacji metra, zaangażowano blisko 600 policjantów. Funkcjonariusze byli odpowiedzialni za przetransportowanie 1606 uchodźców do przygotowanych ośrodków. Wśród imigrantów były rodziny z dziećmi, a wiele z nich pochodzi z Afganistanu oraz Afryki Subsaharyjskiej.
„Nie wiem gdzie mnie zabiorą, ale cieszę się”
Była to 59. i zarazem największa tego typu operacja przeprowadzona od 2015 roku. – Chcemy odzyskać kontrolę nad naszą polityką migracyjną – tłumaczył premier Edouard Philippe na środowej konferencji prasowej dodając, że nowe rozwiązania mają umocnić „suwerenność” Francji. Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner zapowiedział z kolei, że do końca roku usunięte zostaną kolejne nielegalne obozy, w których zamieszkuje 3 tys. osób. Wyjaśnił, że w trzech nowych ośrodkach dla migrantów przygotowano już 16 tys. miejsc.
Nowa polityka podoba się części mieszkańców zlikwidowanych obozów. Reporterzy AFP rozmawiali z Awą, 32-letnią imigrantką z Wybrzeża Kości Słoniowej, która do Francji przybyła rok temu. – Pada i jest zimno. Nie wiem gdzie mnie zabiorą, ale cieszę się, ponieważ będę miała dach nad głową – wyjaśniła. Jej entuzjazmu nie podzielają wszystkie przeniesione osoby. Uchodźcy rozlokowani w centrach nie mają obowiązku pozostania tam oraz wypełniania wniosków o azyl, a wielu z nich obawia się, że zostaną deportowani.
twitterCzytaj też:
Chcą zorganizować grilla z wieprzowiną w pobliżu obozu dla uchodźców. „Hańba i prowokacja”