Jeanine Áñez przekazała, że niedługo przeprowadzone zostaną demokratyczne wybory prezydenckie w kraju. – W związku z definitywną nieobecnością prezydenta i wiceprezydenta, jako przewodnicząca Izby Senatorów, natychmiast przejmują prezydencję, zgodnie z porządkiem konstytucyjnym – mówiła Áñez podczas sesji parlamentu. Krok ten poparł Najwyższy Sąd Konstytucyjny w Boliwii. Evo Morales, który uciekł do Meksyku, gdzie otrzymał azyl polityczny, twierdzi, że został zmuszony przez wojsko do rezygnacji z zajmowanego stanowiska i jest ofiarą zamachu stanu. Zapowiedział, że zamierza kontynuować walkę poza granicami kraju.
Pod nieobecność Moralesa członkowie jego lewicowej partii politycznej nie pojawili się na sesji parlamentu, na której miało nastąpić mianowanie na tymczasowego prezydenta Alvaro Garcii Linera – wiceprezydenta Boliwii. Ten jednak zrzekł się swojej funkcji, podobnie jak przewodniczący Senatu i pierwszy wiceprzewodniczący oraz przewodniczący Izby Deputowanych. Drugą wiceprzewodniczącą Senatu jest Jeanine Áñez, dlatego uznała ona, że należy jej się to stanowisko.
Morales napisał na Twitterze, że objęcie prezydentury przez Jeanine Áñez jest „najbardziej przebiegłym i katastrofalnym zamachem stanu w historii”. „Jesteśmy tu bezpieczni dzięki Meksykowi i jego władzom, ale chcę również powiedzieć moim siostrom i braciom, że dopóki żyję, będę kontynuować walkę polityczną” – przekazał.
Zwolennicy Moralesa wyszli na ulice La Paz, aby okazać wsparcie dla byłego prezydenta. Obyło się bez żadnych niebezpiecznych incydentów.
Czytaj też:
Prezydent ugiął się pod presją protestujących. Wybory prezydenckie w Boliwii zostaną powtórzone