Klasztor w Sansepolcro był prowadzony przez benedyktyńskie zakonnice od 2015 roku. Jak informuje The Telegraph, został „definitywnie” zamknięty. Przyczyna podjęcia tej nagłej decyzji była dość nietypowa. 40-letnia zakonnica miała zakochać się w „miejscowym mężczyźnie”, co spowodowało, że została zmuszona do opuszczenia klasztoru. Po jej odejściu, na miejscu zostały jeszcze jedynie trzy inne zakonnice, które nie byłyby w stanie wykonywać wszystkich należnych obowiązków.
„Historia jest znacznie bardziej skomplikowana”
Siostra Maria była postrzegana jako osoba, która ma „niesamowitą energię” i „silny styl zarządzania”. Wyraźnie zaznaczyła, że opuszczenie przez nią klasztoru „nie ma związku z jej rzekomym romansem”. – Chcieli opowiedzieć tę historię, pozwólmy im to robić – powiedziała. – Historia jest znacznie bardziej skomplikowana, niż się wydaje – dodała. Zakonnica podkreśliła także, że wszyscy bardzo przeżywają zamieszanie, które wybuchło. – Są we łzach, ja też płaczę – powiedziała o sobie i innych zakonnicach w rozmowie z „La Repubblica”. W podobnym tonie wypowiedział się biskup Arezzo Riccardo Fonta. Duchowny stwierdził, że to, co się wydarzyło to „bolesna sytuacja dla wszystkich zaangażowanych”.
Czytaj też:
Mieli wziąć ślub, doszło do morderstwa. Wszystko wyszło na jaw za sprawą rachunku z KFC