O szczegółach sprawy poinformowała agencja Reutera. Z informacji uzyskanych przez dziennikarzy wynika, że przed zaplanowanym na przyszły tydzień szczytem w 70. rocznicę powstania NATO, doszło do sporu pomiędzy wysłannikami Sojuszu a przedstawicielami Turcji. Sprawa dotyczy planu militarnej obrony Polski, Litwy, Łotwy oraz Estonii w przypadku ataku ze strony Rosji. Brak zgody ze strony jednego z państw będzie oznaczał, że Pakt Północnoatlantycki będzie miał problem ze sprawnym powiększeniem sił defensywnych we wspomnianych krajach. Wysłannik Turcji już otrzymał wytyczne, by nie podpisywać dokumentu. Anakara może zmienić swoje zdanie wówczas, gdy NATO przystanie na jej żądania dotyczące Syrii.
NATO liczy na kompromis
Turcja domaga się większego wsparcia politycznego w walce z kurdyjską milicją na północy Syrii (YPG). Jednym z warunków jest formalne uznanie przez państwa członkowskie, że członkowie YPG są terrorystami. – Oni (Turcy) biorą zakładników z Europy Wschodniej, blokując zatwierdzenie planu militarnego, dopóki nie zostaną uznane ustępstwa – przekazał jeden z dyplomatów w rozmowie z Reuterem. O komentarz poproszono także rzeczniczkę Sojuszu, Oanę Lungescu. – NATO ma plany obrony wszystkich sojuszników. Zaangażowanie NATO w ochronę i bezpieczeństwo wszystkich członków jest niezachwiane – stwierdziła.
Przedstawiciele Turcji przekazali swoje żądania jeszcze przed ofensywą w północnej Syrii, ale temat powrócił za sprawą zbliżającego się szczytu w Londynie, podczas którego mają być zatwierdzane dokumenty. Wysłannicy NATO wciąż mają jednak nadzieję na kompromis, ponieważ Ankara potrzebuje wsparcia przy opracowywaniu ulepszonego planu wojskowego opisującego ze szczegółami, w jaki sposób Pakt Północnoatlantycki będzie bronił Turcji w przypadku ataku.
Czytaj też:
Premier Morawiecki spotkał się z następcą Donalda Tuska. „Będziemy walczyć o nasze interesy”