W zamachach z 11 marca 2004 roku zginęło 191 osób, w tym czworo Polaków, a ponad 1900 zostało rannych.
Uroczystość odsłonięcia pomnika była krótka i skromna, bez żadnych przemówień. Para królewska, premier Jose Luis Rodriguez Zapatero, inni politycy oraz przedstawiciele organizacji ofiar terroryzmu uczcili trzyminutowym milczeniem pamięć ofiar.
Pomnik jest imponującą budowlą o 11 metrach wysokości i 8 metrach szerokości z cylindryczną, szklaną kopułą, całkowicie przezroczystą. Wewnątrz znajduje się sala, gdzie umieszczono tablicę pamiątkową z nazwiskami osób, które zginęły w zamachach. W tej samej sali można przeczytać myśli i życzenia z karteczek pozostawionych przez mieszkańców Madrytu w miejscach zamachów.
11 marca 2004 roku terroryści wysadzili w powietrze cztery pociągi dowożące mieszkańców podmiejskich okolic do pracy w Madrycie.
Pierwsza z dziesięciu bomb wybuchła ok. godz. 7.40 rano, w zatłoczonym pociągu, który dojeżdżał właśnie do dworca Atocha w samym centrum stolicy. Zaraz potem eksplodowały ładunki wybuchowe na pobliskich stacjach Santa Eugenia i El Pozo.
Bomby ukryte były w plecakach i zdetonowane za pomocą telefonów komórkowych. Policyjne śledztwo wykazało, że za ataki odpowiadało ugrupowanie islamskich ekstremistów, powiązanych z Al-Kaidą.
Miesiąc przed trzecią rocznicą masakry w Madrycie, 15 lutego, rozpoczął się proces 29 oskarżonych o te zamachy, w większości Marokańczyków.
Proces będzie trwał co najmniej pięć miesięcy. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy, niektórzy nawet potępili zamachy. W zeszłym tygodniu rozpoczęło się przesłuchiwanie ponad 600 świadków.
pap, ss