Z wstępnych ustaleń, na które powołuje się The Independent wynika, że szop pracz – jakkolwiek absurdalnie to brzmi – pił grzane wino na jarmarku bożonarodzeniowym zorganizowanym na targu w Erfurcie w Niemczech. Rzecznik lokalnej policji przekazał, że szop pracz „bezdyskusyjnie był odurzony”, ale „nie przeprowadzono testu alkomatem na zwierzęciu”.
„Historia pijanego szopa nie zakończyła się pomyślnie”
Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, że szop pracz miał kłopoty z przemieszczaniem się. Chodził w zwolnionym tempie, nie mogąc utrzymać jednego toru. Zwierzę miało zostać zabrane do schroniska, gdzie miało zostać objęte specjalistyczną opieką. Niestety, jak się okazuje te początkowe doniesienia nie sprawdziły się, a los szopa zakończył się tragicznie. Zwierzę zostało zastrzelone przez myśliwego. „Niestety historia pijanego szopa nie zakończyła się pomyślnie” – poinformowało SWE Tierheim Erfurt. Zwierzę odstrzelił łowczy miejski. – Szop pracz znajduje się na unijnej liście gatunków inwazyjnych. Zgodnie z rozporządzeniem UE jego rozprzestrzenianie się powinno być ograniczone – przekazał rzecznik władz Erfurtu Daniel Baumbach.
Czytaj też:
5 osób mogło spłonąć żywcem, uratował je pies. „Należy ci się dużo przysmaków”