Marcin Kupczak prowadzi na Facebooku blog Hanys on tour, gdzie opisuje swoje podróże. Od listopada Chorzowianin przebywał w Tanzanii, gdzie odwiedzał ubogie wioski, uczył małych Afrykańczyków grać w piłkę nożną oraz prowadził lekcje w szkołach. Polak nie tylko pomaga swoim podopiecznym rozwijać się sportowo, ale również zapewnia im odpowiedni sprzęt dzięki współpracy z klubami piłkarskimi, które ofiarowują koszulki i piłki. Jest to działalność charytatywna, a Kupczak sam płaci za swoje przeloty i pobyt w Afryce.
Można pomóc
Jeden z ostatnich wpisów Polaka wskazuje na to, że teraz to on potrzebuje pomocy. „Niestety dzisiaj zostałem zaatakowany przez cały rój pszczół które urządziły sobie spotkanie nad moim pokojem i jedyne co mi pozostało to spierdzielać. Ostatecznie skończyło się na 9 użądleniach w tym niestety też na twarzy, tak więc dzisiaj chyba szykuje się przymusowa przerwa od piłki. To jest Afryka i takie rzeczy się czasem zdarzają” – napisał 11 grudnia. Sprawa okazała się bardzo poważna, a Chorzowianin wylądował w szpitalu.
Znajoma Polaka poinformowała, że w nogę Kupczaka wdało się zakażenie. Chociaż miał wracać na święta do Polski, to lekarze odradzili mu takiej podróży mówiąc, że z powodu zakrzepów w nodze mógłby nie przeżyć lotu. Kupczak jest więc leczony w Afryce, gdzie koszty hospitalizacji są wysokie. Co więcej, Chorzowianina czeka rehabilitacja, na co również potrzeba środków. W sieci ruszyła już zbiórka „Zdrowie dla Hanysa”, gdzie można wpłacić pieniądze na leczenie Polaka. Po tygodniu wpłacono już ponad 13 tys. zł, a akcja wciąż trwa.
Czytaj też:
Ciepła zima nie sprzyja przyrodzie. Pszczoły są zdezorientowane. Budzą się z letargu
Marcin Kupczak został zaatakowany przez rój afrykańskich pszczół. Można mu pomóc