Jak podaje Onet, dzięki temu, że Arik Lederman przyznał się do winy, prokuratura nie będzie oskarżała go o grożenie ambasadorowi. Nie zmienia to faktu, że sąd uznał 65-letniego Izraelczyka winnym ataku na Marka Magierowskiego, za co zostanie wyznaczona mu kara. Jej wymiar poznamy w ciągu kilku najbliższych tygodni po tym, jak sąd zapozna się z opiniami prokuratury.
Atak na ambasadora
Przypomnijmy, że Marek Magierowski został zaatakowany 14 maja 2019 roku przed siedzibą polskiej ambasady w Tel Awiwie. Jak podawały media, napastnikiem był 65-letni mężczyzna, który mieszka w Herzliya, miejscowości położonej na północy Tel Awiwu. Prawnik mężczyzny przekazał, że Arik Lederman przyszedł do polskiej ambasady. Miał być stamtąd wyproszony po tym, jak chciał uzyskać informacje na temat zwrotu mienia żydowskiego. Później pod siedzibą dyplomatycznej placówki spotkał Magierowskiego, który wysiadał z samochodu. Wtedy miał go opluć i obrzucać obelgami.
Oświadczenie Ledermana
Już dzień po ataku na Magierowskiego w sieci pojawiło się oświadczenie Arika Ledermana. "Chcę przeprosić za moje zachowanie. Moja rodzina ucierpiała podczas Holocaustu w Polsce, a moja prośba w ambasadzie dotyczyła kwestii mienia i własności. Zostałem strasznie potraktowany, a jeden z pracowników mnie obraził. Potem opuściłem ambasadę i szedłem w kierunku mojego samochodu na pobliskim parkingu. Zza rogu wyjechał samochód. Nie wiedziałem, że w środku był polski ambasador. Przepraszam za swoje zachowanie" – wyjaśnił 65-latek.
Czytaj też:
Ambasador USA do Putina: To Hitler i Stalin zmówili się, aby rozpocząć II wojnę światową