Na początku grudnia informowaliśmy, że sąd w Paralimni podał, że ostateczny wyrok w sprawie kobiety, która rzekomo wymyśliła historię o zbiorowym gwałcie, zapadnie 30 grudnia – prawie sześć miesięcy po domniemanym incydencie. Brytyjka, która spędziła miesiąc w więzieniu w Nikozji, zanim została przeniesiona do kilku innych miejsc ze względu na to, aby zapewnić jej bezpieczeństwo, została zmuszona do wydania swojego paszportu władzom, ponieważ te obawiały się, że ucieknie ona z kraju. Odroczenie wyroku ogłoszono po tym, jak zespół prawny kobiety przedstawił 32 strony pisemnych argumentów dotyczących tego, dlaczego 19-latka nie powinna zostać uznana za winną czynów, o które była oskarżona.
Wymuszone zeznania?
Dziś sąd orzekł, że kobieta jest winna i kłamała w sprawie gwałtu zbiorowego, którego miała być ofiarą. Za to przestępstwo grozi do 1700 euro kary i rok więzienia. – Uważamy, że doszło do wielu naruszeń procedur – głównie naruszone zostało prawo do rzetelnego procesu – powiedziała prawniczka 19-latki Nicoletta Charalambidou, komentując wyrok. Zapowiedziała, że apelacja zostanie wniesiona do Sądu Najwyższego Cypru.
Brytyjka w lipcu zgłosiła na policję, że została zbiorowo zgwałcona przez 12 Izraelczyków w wieku od 15 do 22 lat. Oskarżeni zostali zatrzymani i osadzeni w areszcie. Przed sądem opowiedziała z wieloma szczegółami o tym, że do napaści doszło, gdy uprawiała seks z jednym z mężczyzn z grupy, która miała ją później zgwałcić.
Niecały miesiąc po złożeniu zeznań, nastolatka wycofała się ze swoich słów. Prawnicy kobiety twierdzą, że zeznanie, które napisała zostało na niej wymuszone przez cypryjską policję. W ciągu jednej nocy 19-latka zmieniła się z ofiary w podejrzaną i została aresztowana. Domniemanych napastników wypuszczono na wolność.
Czytaj też:
Opluł polskiego ambasadora. Sąd podjął decyzję ws. Izraelczyka