Para, u której podejrzewa się koronawirusa, pochodzi z Makau i przybyła do Włoch 25 stycznia. Tego samego dnia wsiadła na statek Costa Smeralda w porcie Savona. Statek w ciągu kolejnych dni przypłynął m.in. do Marsylii, Barcelony i na Majorkę. W trakcie u 54-letniej kobiety z Chin wystąpiły objawy mogące sugerować zachorowanie na koronawirus – gorączka i trudności z oddychaniem. Chinka zgłosiła się do pokładowego personelu medycznego w środę wieczorem. Kobietę i jej towarzysza odizolowano od pozostałych pasażerów.
W czwartek wycieczkowiec trafił do portu Civitavecchia na północ od Rzymu. Rzecznik firmy Costa Crociere, odpowiedzialnej za organizację rejsu, poinformował, że tam na pokład weszli lekarze, którzy zajęli się chorą kobietą. Pozostali turyści nie mogą opuszczać wycieczkowca, dopóki wykluczony u pary zostanie koronawirus.
„Życie toczy się normalnie”
W rozmowie z „Faktami” TVN Polak, który znajduje się na statku przekazał, że „oprócz komunikatu, że nie można zejść na ląd, życie toczy się normalnie”. – Jesteśmy na basenie, wcześniej zjedliśmy lunch, rutyna statkowa przebiega normalnie – mówił. Dodał, że o sprawie dowiedział się z internetu, jednak na statku na bieżąco pojawiają się też komunikaty w różnych językach. Jak przekazał Polak, w sumie na statku jest grupa około 80 osób z Poznania.
Czym jest koronawirus?
Liczba zachorowań na koronawirus 2019-nCoV, który miał swój początek w chińskim mieście Wuhan, lawinowo rośnie. W czwartek 30 stycznia rano mowa była już o ponad 7,5 tys. zarażonych osób i 170 przypadkach śmiertelnych. Choroba rozprzestrzeniła się do kilkunastu krajów. Przypadki zachorowań odnotowano m.in. w Tajlandii, Japonii, Korei Południowej, na Tajwanie, w Nepalu, Wietnamie, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Stanach Zjednoczonych i Australii, Francji i Niemiec.
Czytaj też:
Jest komunikat GIS w sprawie studentów, którzy wrócili do Polski z Wuhan