Zdjęcie opublikowali badacze z uniwersyteckiego szpitala w chińskim Lanzhou. Wyjaśnili oni, że 33-letnia kobieta zgłosiła się na oddział po tym, jak przez pięć dni zmagała się z kaszlem i gorączką. Okazało się, że wcześniej pracowała w Wuhan, czyli epicentrum koronawirusa. Do Lanzhou przyjechała sześć dni przed przybyciem do szpitala. Podczas hospitalizacji temperatura ciała kobiety wzrosła nagle do 39 stopni Celsjusza, a tomografia komputerowa wykazała liczne zmętnienie w obu płucach, które można zaobserwować także w obszarach podopłucnowych. Przeprowadzone testy wskazały z kolei na koronawirusa. Pacjentka została poddana leczeniu, a podczas pobytu w szpitalu lekarze podjęli decyzję o inhalacji tzw. interferonem.
Jak wyjaśnił w rozmowie z Business Insider Paras Lakhani, radiolog z Thomas Jefferson University, zdjęcie udostępnione przez lekarzy z Lanzhou wskazuje na „obecność płynu w przestrzeniach płucnych”. Zdjęcie jest też cenną wskazówką dla lekarzy zajmujących się koronawirusem, ponieważ obrazuje sposób, w jaki wirus działa na płuca.
Czym jest koronawirus?
Liczba zachorowań na koronawirus 2019-nCoV, który miał swój początek w chińskim mieście Wuhan, lawinowo rośnie. W niedzielę 2 rano mowa była już o ponad 14,5 tys. zarażonych osób i 305 przypadkach śmiertelnych. Choroba rozprzestrzeniła się do kilkunastu krajów. Przypadki zachorowań odnotowano m.in. w Tajlandii, Japonii, Korei Południowej, na Tajwanie, w Nepalu, Wietnamie, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Stanach Zjednoczonych i Australii, Francji i Niemiec.
Objawy, jakie daje koronawirus są podobne do typowych objawów grypy. Eksperci mówią, że jego leczenie nie zostało jeszcze opracowane, chociaż ich zdaniem możliwe jest rozważenie stosowania środków antywirusowych. Zarażenie przebiega pod znakiem gorączki, bólu głowy i gardła, kaszlu, wyczerpania oraz utraty apetytu.
Czytaj też:
Pierwsza ofiara koronawirusa poza Chinami. Rośnie śmiertelny bilans