Zdjęcia z pustymi półkami sklepowymi we Włoszech obiegły świat. Mieszkańcy kraju, w którym rozprzestrzenia się koronawirus masowo ruszyli do hipermarketów po produkty pierwszej potrzeby, a także maseczki ochronne i płyny dezynfekujące. – Niektórzy zaczęli się martwić, że zacznie brakować produktów, ale w tygodniu sklepy uzupełniły braki. Część osób panikuje i robi zapasy, choć jednocześnie mówią, że sytuacja nie jest bardzo groźna obecnie. Młodzi mówią, że martwią się o bliskich – powiedziała mieszkająca w Mediolanie Matylda w rozmowie z Onetem.
„Panika była na początku”
Kobieta zaznacza, że w Mediolanie życie „zdaje się toczyć normalnie, choć ulice są pustawe”. Władze miasta zdecydowały o zamknięciu w tym tygodniu szkół, uczelni, a także muzeów. Niektóre punkty gastronomiczne czy bary nie były otwarte w godzinach wieczornych.
W związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem rozmówczyni Onetu podjęła decyzję, że rezygnuje z planowanego przylotu do Polski. – Teraz podróż oznacza narażenie się na to, że w tłumie zetkniemy się z osobą zarażoną koronawirusem – zaznaczyła. Kobieta podkreśliła także, że media poświęcają wiele czasu na informowanie o epidemii. – Panika była na początku, teraz życie toczy się swoim torem – dodała.
Czytaj też:
Twierdził, że nie ma koronawirusa. Został siłą wciągnięty do izolatki, jest nagranie