586 nowych zachorowań na koronawirusa w Korei Płd. Ponad 50 proc. przypadków związanych z sektą Shincheonji

586 nowych zachorowań na koronawirusa w Korei Płd. Ponad 50 proc. przypadków związanych z sektą Shincheonji

Środki ostrożności przed koronawirusem. Badania w Seulu
Środki ostrożności przed koronawirusem. Badania w Seulu Źródło: Newspix.pl / ABACA
Południowkoreańskie Centrum Kontroli Chorób i Prewencji poinformowało w niedzielę o 586 nowych przypadkach koronawirusa SARS-CoV-2 w tym kraju. To największe poza Chinami ognisko zachorowań na Covid-19.

Według najnowszych danych, w Korei Południowej nowy koronawirus zdiagnozowano u kolejnych 586 osób, co podnosi całkowity bilans zachorowań w tym kraju do 3 736 przypadków, w tym 17 ofiar śmiertelnych. Najwięcej zakażonych osób znajduje się w mieście Daegu, gdzie SARS-CoV-2 stwierdzono u 2 569 pacjentów. Jak podaje CNN, co najmniej 2 113 (około 56 proc.) z nich powiązanych jest z grupą religijną Shincheonji, określaną także mianem sekty. W tej wywodzącej się z chrześcijaństwa organizacji zanotowany został jeden z pierwszych przypadków zachorowania na koronawirus w Korei Południowej. Kobieta po 60-tce miała następnie zarażać współwyznawców.

Władze oskarżają przywództwo Shincheonji o utrudnianie walki z koronawirusem, m.in. poprzez zwlekanie z wydaniem listy wiernych. Roznoszeniu się choroby wśród członków sekty sprzyjały także panujące w niej zasady, dotyczące m.in. konieczności obecności na kolejnym zgromadzeniu modlitewnym, jeśli poprzednie opuściło się z powodu choroby. Nagromadzenie dużej liczby osób w miejscach kultu i przeprowadzane tam rytuały miały sprzyjać roznoszeniu się koronawirusa. W niedzielę południowokoreańskie władze potwierdziły, że przedstawiciele sekty byli w styczniu w chińskim Wuhan, gdzie pojawił się SARS-CoV-2. Nie sprecyzowano jednak, czy te osoby zostały zakażone i przeniosły koronawirus do Korei Południowej.

Aby skuteczniej walczyć z rozwojem epidemii, w Daegu na kolejne dwa tygodnie zamknięto ponad 800 szkół.

Czytaj też:
Niespodziewany skutek koronawirusa. Widać go na zdjęciach NASA