We wtorek Amerykanie głosowali w 14 z 50 stanów, a w ośmiu z nich wygrał Joe Biden. Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych zyskał największe poparcie w Massachusetts, Minnesocie, Oklahomie, Arkansas, Alabamie, Tennessee, Karolinie Północnej i Wirginii – podało BBC. To on oraz Bernie Sanders powinni liczyć się w walce o nominację z ramienia Partii Demokratycznej. O porażce może mówić z kolei były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, który wydał na kampanię ponad pół miliarda dolarów, ale nie wygrał w żadnym ze stanów.
Wstępne dane wskazują, że Biden wygrał wśród afroamerykańskich wyborców, którzy stanowią silny elektorat demokratów. Zyskał także największe poparcie na przedmieściach, które – według sondaży – odwracają się od Donalda Trumpa i chcą głosować na kandydata partii przeciwnej. Nie oznacza to jednak, że Sanders stoi na straconej pozycji. Agencja AP przewiduje, że Kalifornia padnie jego „łupem”, zyskując tym samym lwią część z 455 delegatów, których ten stan wyśle na zjazd partii, podczas którego wyłoniony zostanie kandydat do startu w wyborach.
Czytaj też:
Homoseksualista nie zostanie prezydentem USA. „Podejmuję tę trudną decyzję”