Niemiecka kanclerz na zebraniu członków swojej partii oświadczyła, że w trakcie epidemii koronawirusa dojdzie do zakażenia 60-70 proc. populacji kraju. Takie same szacunki już 1 marca podawał niemiecki ekspert, prof. Christian Drosten. Cytowany przez Deutsche Welle kierownik Instytutu Wirusologii berlińskiej kliniki Charite podkreślał, że największą niewiadomą jest tutaj okres, w jakim występować będą kolejne przypadki.
– Jeżeli cały proces pandemii trwać będzie dwa lata, poradzimy sobie. Jeżeli będzie to tylko rok, będzie znacznie trudniej, ponieważ jednocześnie wystąpi wtedy dużo więcej przypadków. Niezbędna liczba łóżek dla pacjentów wymagających terapii na OIOM jest trudna do przewidzenia. Jeżeli teraz nic nie będziemy robić, mogą one nie wystarczyć – mówił na początku marca Drosten.
Jak relacjonuje niemiecki „Bild”, po przekazaniu szacunkowych wyliczeń dotyczących epidemii wśród polityków CDU zapadła kompletna cisza. Angela Merkel miała powiedzieć później, że koronawirus to wyzwanie, przed którym jej partia jeszcze nie stawała, a przypomnijmy, że za jej rządów w Europie miał miejsce m.in. kryzys migracyjny.
– To naprawdę zależy od nas – podkreślała kanclerz. – Największy ciężar wziął na siebie Jens Spahn (niemiecki minister zdrowia – red.). Radzi sobie naprawdę dobrze. To dobry znak na przyszłość, ponieważ kryzys oczywiście jeszcze się nie skończył – podkreślała. Jak pisze „Bild”, w niemieckim rządzie panuje przekonanie, że wirus zostanie opanowany, jeżeli tylko jego rozprzestrzenianie nie będzie przyspieszać.
Czytaj też:
Kolejne przypadki koronawirusa w Polsce. Pacjenci pochodzą z trzech województwCzytaj też:
Wirusolog: Trudno ocenić, jakie są szanse na znalezienie leku na koronawirusaCzytaj też:
Utknęła w kwarantannie z ciałem męża, który zmarł z powodu koronawirusa. „Przestrzegamy protokołu”