Polacy uwięzieni w Polinezji. „Rząd nakazał wszystkim turystom wypier***”

Polacy uwięzieni w Polinezji. „Rząd nakazał wszystkim turystom wypier***”

Bagaż na lotnisku
Bagaż na lotnisku Źródło: Shutterstock / voy ager
– Jesteśmy zamknięci na odizolowanym terenie pilnowanym przy bramie przez strażników. Nie udziela nam się informacji dlaczego. Zostaliśmy oszukani – powiedział pan Andrzej w rozmowie z Onetem. Mężczyzna szczegółowo opisał sytuację z którą mierzy się grupa turystów w Polinezji.

Jak podaje Onet.pl, pan Andrzej wraz z grupą znajomych z Polski wylecieli 12 marca. Do Polinezji dotarli 14 marca. Z biegiem czasu sytuacja zaczęła się komplikować. – Po wylądowaniu w Papeete (stolicy Polinezji Francuskiej – przyp. red.) wymieniliśmy pieniądze na lokalną walutę i polecieliśmy na Raiatea – relacjonował w rozmowie z Onetem mężczyzna i dodał, że „tam, po kilku dniach okazało się, że banki przestały wymieniać pieniądze”.

– Pozostał nam tylko bankomat po mocno nieciekawych przelicznikach. 18 marca rząd Polinezji ogłosił tzw. ewakuację turystów w trybie natychmiastowym. Już 19 marca dzwoniono do ośrodków goszczących turystów. W czwartek (26 marca) ma zostać zamknięte na 5 tygodni (lub dłużej) lotnisko międzynarodowe – opisał szczegółowo. – Linie lotnicze zaczęły anulować loty, a hotele wyrzucać ludzi na bruk. Nikt nie ma do dzisiaj planu na to, jak ci ludzie mają Polinezję opuścić, skoro linie lotnicze nie proponują dodatkowych lotów w zamian za te anulowane, a w innych samolotach nie ma miejsc – relacjonował dalej.

„Rząd Polinezji nakazał natomiast wszystkim turystom wypier*** (nagle z dnia na dzień) max do 26.03 (wyrzuca się ich z hoteli w trybie natychmiastowym, nam z urzędu ściągnięto jacht z wody do portu przed czasem)” – napisał pan Andrzej na Facebooku, dodając jednocześnie, że rząd Polinezji zagwarantował darmowe pokoje w akademiku. – Po przyjeździe na miejsce okazało się, że w tym samym miejscu przebywają Polinezyjczycy przysłani tu na 14-dniową kwarantannę po powrocie do kraju, co oznacza, że zostaliśmy zamknięci z potencjalnie chorymi osobami – tłumaczy Polak w rozmowie z Onetem.

Post na Facebooku

– Na lotnisku informowano nas, że będziemy mogli stąd normalnie wychodzić (tak jak osoby mieszkające jeszcze w ostatnich otwartych czterech hotelach z górnej półki cenowej), a tymczasem jesteśmy zamknięci na odizolowanym terenie pilnowanym przy bramie przez strażników. Nie udziela nam się informacji dlaczego. Zostaliśmy oszukani – powiedział mężczyzna. Pan Andrzej poinformował, że zarejestrował się, by skorzystać z programu „Lot do domu”, ale na razie nie otrzymał odpowiedzi.

Czytaj też:
Koronawirus oczami fotografów. Te zdjęcia nie wymagają komentarza