Historia dotyczy Eleanor i Eileen Andrews, które mieszkały w Walii. Syn Eleanor Stuart w rozmowie z serwisem Metro przekazał, że 66-letnie siostry dzieliły dom razem ze starszym o dwa lata bratem, Phillipem. Pod koniec ubiegłego miesiąca Eleanor trafiła do szpitala, gdzie potwierdzono u niej koronawirusa. Kobieta zmarła 29 marca, a w międzyczasie okazało się, że zakażona jest również jej siostra.
Brat trafił do szpitala
Żona Stuarta przyznała, że obie siostry były zdrowe i narzekały jedynie na schorzenia charakterystyczne dla ich wieku. Dodała, że gdy Eileen trafiła do szpitala, udało się z nią skontaktować. – Zadzwoniliśmy do niej około godziny 20:15. Miała podany tlen, więc nie mogliśmy z nią dużo rozmawiać. Godzinę później zadzwonili do nas ze szpitala i powiedzieli, że Eileen poprosiła o herbatę i galaretkę. 25 minut później już nie żyła – wyjaśniła dodając, że było to cztery dni po śmierci Eleanor. Stuart zdradził z kolei, że bliźniaczki były bardzo z sobą zżyte i „wszystko robiły razem”.
Siostry mieszkały z bratem, który również ma koronawirusa. 68-letni Phillip jest obecnie hospitalizowany. – To okropne. Wciąż był na nogach, był aktywny – wyjaśnił Stuart. Dodał, że będąc takim człowiekiem można myśleć na zasadzie: „To mi się nie przydarzy”. – Ale takie rzeczy się zdarzają. Zostańcie w domach – zaapelował syn zmarłej kobiety. Przypomnijmy, jak do tej pory w Wielkiej Brytanii potwierdzono niemal 61 tys. przypadków koronawirusa, a zmarło już ponad 7 tys. pacjentów ze zdiagnozowanym COVID-19.