Oficjalna liczba zakażeń koronawirusem we Włoszech sięgnęła już ponad 146 tysięcy osób. Spośród nich zmarło aż 18 279, co stanowi najwyższą liczbę spośród wszystkich krajów zmagających się z pandemią. Dzięki wysiłkom lekarzy w Bari do tej ponurej statystyki nie zostanie doliczone niemowlę, uznawane za najmłodszego we Włoszech pacjenta z SARS-COV-2. Po trzech tygodniach walki o zdrowie dziecka i jego matki lekarze potwierdzili, że malec nie ma już objawów COVID-19, w tym uderzeń podwyższonej temperatury i gorączki.
– Ten rezultat podkreśla profesjonalizm naszych medyków, którzy w czasie kryzysu demonstrują swoją kompetencję i ducha poświęcenia każdego dnia – podkreślał dyrektor szpitala Giovanni Migliore. – Wyleczenie dziecka oraz jego matki to najlepszy sposób na świętowanie Wielkanocy – dodawał.
– Udało się. Było to dosyć ciężkie. Chciałabym powiedzieć tym wszystkim, którzy nie mogą doczekać się wyjścia z domu, że przyjdzie czas, kiedy będziemy mogli znów przytulać się nawzajem. Teraz jednak zostańmy w domach. Możemy to zrobić – apelowała matka uratowanej dziewczynki.
W ostatnich dniach włoskie media coraz częściej piszą o załamaniu się krzywej zachorowań, co może oznaczać, że kraj ten osiągnął już szczytowy punkt epidemii i najgorsze ma za sobą. Nie oznacza to jednak unormowania się sytuacji. Każdego dnia we Włoszech umierają setki ludzi, co odbija się m.in. na psychice personelu. Głośno było o przypadkach samobójstw dwóch pielęgniarek, po których część szpitali wprowadziła zbiorowe sesje terapeutyczne dla załogi. W wielu miejscach kraju psychologowie i terapeuci zapewniają też darmowe sesje online dla przedstawicieli zawodów medycznych.
Czytaj też:
Uchodźcy – „kozioł ofiarny” pandemii COVID-19Czytaj też:
Tuż po porodzie zmarła kobieta zakażona koronawirusem. Jej dziecko udało się uratować