Pierwsze obostrzenia na terenie Grecji wprowadzono już 23 marca, a komentatorzy są zgodni – dzięki sprawnej reakcji rządu udało się uniknąć wysokiego wskaźnika zachorowań. Jak do tej pory odnotowano tam około 2,5 tys. zakażeń oraz 140 zgonów z powodu COVID-19. Obostrzenia będą łagodzone już od 4 maja, a 1 czerwca swoją działalność mają wznowić hotele. O ile przedsiębiorcy z utęsknieniem upatrują rozpoczęcia sezonu turystycznego, o tyle nie mają złudzeń – najbliższe miesiące będą dla ich branży bardzo trudne.
Turyści pojawią się w lipcu?
Turystyka stanowi główne źródło dochodów Grecji – podaje agencja Reutera. W ubiegłym roku kraj odwiedziło 34 mln turystów, zostawiając tam około 18 mld euro, co stanowiło 10-12 proc. PKB. Co piąta osoba aktywna zawodowo pracuje w branży turystycznej i nic dziwnego, że obecna sytuacja epidemiologiczna budzi taki niepokój. – Turystyka stoi przed największym kryzysem w naszym pokoleniu – powiedział Charalambos Voulgaris, który jest właścicielem dwóch hoteli na wyspie Korfu. – Będziemy mieli bardzo niskie wskaźniki obłożenia. Nie wiemy, czy nasze hotele zostaną otwarte – dodał.
Z oficjalnych wynika, że ruch pasażerski spadł aż o 90 proc. w przypadku promów oraz o 59 proc. w przypadku krajowych i międzynarodowych połączeń lotniczych. Minister turystyki Harry Theocharis nie traci jednak nadziei i liczy na to, że od lipca turyści ponownie zaczną odwiedzać Grecję. – Ten sezon nie będzie taki, jak poprzednie. Jest jednak wiele rzeczy, które możemy zrobić, by wznowić gospodarkę turystyczną – dodał.
Czytaj też:
Koniec obowiązkowej kwarantanny dla pracowników transgranicznych. Podano termin