Ostatnie wspomnienie Mili Antelo pochodzi z 13 marca i dotyczy rozmowy z mężem powracającym z podróży. 26 marca kobieta podejrzewała, że może zacząć rodzić, dlatego para udała się do szpitala. Kiedy stwierdzono, że to fałszywy alarm, wrócili do domu. Następnego dnia Mili miała jednak poważne problemy z oddychaniem, musiała więc znów zobaczyć się z lekarzem. Ten stwierdził u niej zapalenie płuc spowodowane chorobą COVID-19 i zapisał do szpitala Vall d’Hebron w Barcelonie. Szef tamtejszego oddziału neonatologii, Felix Castillo, jej stan opisał jako „bardzo zły”. Kobieta musiała mimo wszystko przejść zabieg cesarskiego cięcia w 28 tygodniu ciąży.
Dwa dni później Mili urodziła dwie dziewczynki, którym nadała imiona Ayma i Ayla. Każda z nich ważyła po kilogramie. Zarówno dzieci, jak i matka musiały oddychać z pomocą respiratora. – Czterech lekarzy przyszło i pytało, czy wiem, że urodziłam. A ja niczego nie wiedziałam – opowiadała kobieta na łamach „El Pais”. Jak przyznała, cały czas zmaga się ze skutkami ubocznymi koronawirusa. Mówiła, że wszystko jest „zamglone”, i że zdarza się jej zapominać różne rzeczy. Szpital opuściła 21 kwietnia, prawie miesiąc po przyjęciu.
Czytaj też:
Eksperci: Tylko szczepienie chroni kobietę w ciąży i dziecko przed grypąCzytaj też:
Księżna Kate rozmawiała ze świeżo upieczoną matką. Pałac Kensington udostępnił nagranieCzytaj też:
Kinga Gajewska jest w siódmym miesiącu ciąży. „Koronawirus bardzo mnie niepokoi”