Islom Karimow był prezydentem Uzbekistanu od uzyskania przez ten kraj niepodległości (1 września 1991 roku) do swojej śmierci 2 września 2016 roku. Wcześniej był I sekretarzem KC Komunistycznej Partii Uzbeckiej SRR.
Jego córka była w orbicie władzy od momentu dorośnięcia. Z czasem stała się jedną z najbogatszych kobiet w Azji, nazywano ją „księżniczką Wschodu”. Z czasem jednak zaczęła tracić wpływy, a do aresztu domowego trafiła jeszcze za życia Isloma, bo w 2014 roku.
W marcu 2020 roku sąd w Taszkiencie, stolicy Uzbekistanu, skazał Gulnarę Karimową na 13 lat więzienia za zorganizowanie grupy przestępczej, wymuszenia i defraudacje. Wiele osób twierdzi jednak, że początkiem jej upadku były wygórowane ambicje natury politycznej.
Teraz jej dzieci, wnuki Isloma – Islom i Iman – wproszą prezydenta Szawkata Mirzijojewa o uwolnienie matki w związku z pandemią COVID-19. „Pana dzieci zawsze były obecne na naszych uroczystościach z okazji urodzin” – napisały wnuczęta zmarłego przywódcy w upublicznionym w mediach społecznościowych liście.
Gulnarze Karimowej odebrano dotychczas majątek o łącznej wartości 1,2 miliarda dolarów, jak szacują lokalne media. To m.in. poczta Uzbekistanu, sieć telefonii, centrum medyczne, dwa prywatne szpitale, 5 restauracji, 4 kina, sieć sklepów Levi’s, Mango, Benetton, firmy deweloperskie i rolnicze oraz kilka innych firm. Według wnuków Karimowa należącą do ich matki fabrykę Coca-Coli przejął z kolei zięć prezydenta Szawkata Mirzijojewa. Podobnie jak dom, prezent od dziadka.
Te dwa ostatnie oskarżenia raczej nie wróżą wnukom satrapy, by uwolniono ich matkę.