Taylor Grimes pracuje w MSC Cruises, czyli globalnej firmie wycieczkowej z siedzibą w Genewie. 28-latek pochodzi z Winter Springs na Florydzie, ale przebywa głównie poza granicami kraju. W połowie stycznia rozpoczął rejs, podczas którego miał pracować w sklepie jubilerskim na pokładzie statku. Wszystko szło zgodnie z planem aż do 17 marca, kiedy u jednego z jego współpracowników wykryto koronawriusa. Po konsultacji z lekarzem oraz kapitanem wycieczkowca Grimes poddał się dobrowolnej samoizolacji. To na nic się zdało, ponieważ piętnaście dni później potwierdzono u niego COVID-19.
Problemem są pobieżne testy?
Jeszcze na początku marca ze statku wypuszczono wszystkich pasażerów, a na pokładzie zostało około 200 pracowników. Ci, u których wykryto koronawirusa, musieli uzyskać dwa razy wynik negatywny, by otrzymać zgodę na powrót do domu. Z racji, że Grimes uzyskał kilka razy wynik dodatni i kilka razy ujemny, ale jak do tej pory nie potwierdzono u niego dwóch wyników negatywnych z rzędu, musiał przebywać na kwarantannie. W sumie trwa ona już 62 dni, a mężczyzna przeszedł już osiem testów – podaje CNN.
Amerykanin przebywa w małej kajucie, na tzw. statku szpitalnym, do którego trafił z wycieczkowca należącego do MSC Cruises. Okręt cumuje w okolicach Genui i jest przeznaczony dla tych pacjentów z COVID-19, którzy ze względu na łagodne objawy nie wymagają hospitalizacji. – Niektóre dni są naprawdę złe, inne z kolei w porządku – powiedział 28-latek w rozmowie z CNN. Matka mężczyzny przyznała z kolei, że bliscy są zaniepokojeni jego stanem psychicznym. – W ubiegły poniedziałek płakał do telefonu mówiąc, że chce wrócić do domu. Wtedy dostał pozytywny wynik testu – przyznała Ann Grimes.
Kobieta stwierdziła, że o ile jej rodzina nie kwestionuje wymogów włoskiego rządu i konieczności uzyskania dwóch negatywnych wyników testów na koronawirusa, o tyle „faktem jest, że testy są pobieżne”. – Jak można poddawać się kwarantannie przez 62 dni i nadal mieć wynik pozytywny? – dopytywała. Grimes z kolei potwierdził, że w sobotę uzyskał wynik siódmego testu, który był negatywny. Teraz czeka na rezultat ósmego badania i jeśli znowu nie wykaże ono obecności koronawirusa, to będzie mógł w końcu wrócić do Stanów Zjednoczonych.
Czytaj też:
Wszyscy nauczyciele przejdą testy na obecność koronawirusa? Tego chce ZNP