Dziennik czyni to relacjonując piątkowe wystąpienie wicepremiera Rosji Siergieja Iwanowa, który na posiedzeniu rządowej komisji ds. kontroli eksportu oskarżył niektóre państwa dawnego bloku wschodniego o uprawianie piractwa intelektualnego i nielegalne korzystanie z radzieckich licencji na produkcję broni.
"Nie jest tajemnicą, że broń taka wciąż jest wytwarzana przez szereg krajów wschodnioeuropejskich, należących do NATO i Unii Europejskiej. Jest ona następnie dostarczana na rynki zewnętrzne często po dumpingowych cenach i z nieważnymi licencjami" - powiedział Iwanow.
Rosyjski wicepremier nie sprecyzował, które państwa ma na myśli.
Oświadczył natomiast, że praktyki te "nie tylko podważają konkurencyjność rosyjskich przedsiębiorstw przemysłu obronnego, ale również bezpośrednio szkodzą interesom gospodarczym Rosji".
"Niezawisimaja Gazieta" podkreśla, że "z ust urzędnika państwowego tak wysokiej rangi podobne oskarżenia padły po raz pierwszy".
Według dziennika, stronie rosyjskiej chodzi przede wszystkim o "piracką produkcję" automatu Kałasznikowa, licencję na którego wytwarzanie ZSRR przekazał 18 krajom. "Niezawisimaja Gazieta" wyjaśnia, że "dawni sojusznicy i przyjaciele Związku Radzieckiego" produkują prawie milion kałasznikowów rocznie, na czym Rosja traci co roku ok. 2 mld dolarów.
"Na początku ubiegłego roku - na przykład - Polska podpisała kontrakt na eksport 30 tys. AK-47 i AKM do Iraku, nie otrzymując - jak to jest przyjęte w międzynarodowej praktyce - stosownej zgody Rosji" - pisze rosyjski dziennik.
"Niezawisimaja Gazieta" zauważa również, że "w Polsce produkuje się zestawy artyleryjsko-rakietowe ZU-23-2KG, które praktycznie nie różnią się od rosyjskich małokalibrowych armat".
"Tam też wytwarzane są czołgi PT-91 Twardy, które - w istocie rzeczy - są zmodernizowanymi rosyjskimi T-72. Udoskonalony przenośny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Igła, konstruktorzy i producenci z Rzeczypospolitej prezentują jako polski zestaw rakietowy Osa" - dodaje dziennik.
"Sprzedając skonstruowaną w Rosji broń po zaniżonych cenach, piraci nie tylko zajmują niszę Moskwy na rynku broni. Transakcji dokonują obchodząc międzynarodowe normy i przepisy. A to w warunkach wzrostu terroryzmu może mieć zupełnie inne - tragiczne - konsekwencje dla całej społeczności światowej" - konstatuje "Niezawisimaja Gazieta".
pap, ss