Obecnie w Niemczech stacjonuje 34,5 tys. amerykańskich żołnierzy – podaje Agencja Reutera. Już wkrótce 9,5 tys. z nich, zgodnie z postanowieniem Donalda Trumpa, ma zostać wycofanych do innych krajów sojuszniczych, w tym do Polski. Decyzja prezydenta USA jest opisywana jako „wynik miesięcy pracy” generała Marka Milley'a i rzekomo nie ma nic wspólnego z napięciami między Donaldem Trumpem i Angelą Merkel. Zdaniem jednego z informatorów zmniejszenie kontyngentu w Niemczech ma związek z ogólnym wzrostem wydatków wojsk NATO dowodzonych przez USA.
Komentarz Szczerskiego
Decyzja amerykańskiego prezydenta wzbudziła duże kontrowersje. Senator Jack Reed, który z ramienia demokratów zasiada w Komitecie Służb Zbrojnych ocenił, że takie posunięcie jest „małostkowe i niedorzeczne”. Andrew Weiss z organizacji Carnegie Endowment for International Peace wskazał z kolei, że decyzja Trumpa jest „wielkim darem dla Rosji”. „Jednym ruchem Trump po raz kolejny pokazuje, że nasze sojusze są tylko polityczną zabawką” – napisał na Twitterze.
Biały Dom nie odniósł się do doniesień medialnych, a rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Ulloyt przekazał jedynie, że Stany Zjednoczone są nadal zaangażowane we współpracę z Niemcami w zakresie obronnych oraz w innych dziedzinach. A co o decyzji Trumpa twierdzi otoczenie Andrzeja Dudy? – Nie wiążemy obecności wojska USA w Polsce z decyzjami dot. obecności w innych krajach. Skala i charakter obecności sił USA w Polsce jest wynikiem dwustronnych umów między naszymi krajami i ustaleń sojuszniczych w ramach NATO – powiedział w rozmowie z PAP szef gabinetu prezydenta Andrzej Duda.
Czytaj też:
Andrzej Duda o ułaskawieniu Jana Śpiewaka. „To młody, odważny człowiek”