Tragiczny błąd Brytyjczyków? „Mielibyśmy połowę mniej ofiar”

Tragiczny błąd Brytyjczyków? „Mielibyśmy połowę mniej ofiar”

Kobieta na ulicy Londynu w trakcie pandemii koronawirusa
Kobieta na ulicy Londynu w trakcie pandemii koronawirusa Źródło: Newspix.pl / ABACA
Wielka Brytania z pewnym opóźnieniem zdecydowała się na wprowadzenie restrykcji w związku z pandemią koronawirusa. Były doradca rządu ws. epidemii – profesor Neil Ferguson, przyznał, że taka decyzja niosła poważne konsekwencje. – Gdybyśmy wprowadzili lockdown tydzień wcześniej, moglibyśmy zmniejszyć ostateczny bilans ofiar śmiertelnych co najmniej o połowę – stwierdził naukowiec.

Zjednoczone Królestwo jest jednym z najciężej dotkniętych pandemią koronawirusa krajów. Według danych Johns Hopkins University, zanotowano tam dotychczas ponad 290 tys, zakażeń i ponad 41 tys. zgonów z powodu COVID-19. W początkach epidemii Wielka Brytania zdawała się iść drogą Szwecji – nie było ograniczeń dotyczących zgromadzania się, puby i inne miejsca rozrywki pozostawały otwarte jeszcze w trzeciej dekadzie marca. W końcu, widząc rosnącą gwałtownie falę zachorowań, 23 marca premier Boris Johnson ogłosił restrykcje, na które wcześniej decydowały się inne kraje, m.in. zakaz wychodzenia z domów z wyjątkiem nielicznych, wymienionych przypadków i zamknięcie wszystkich sklepów poza niezbędnymi.

Jednym z głównych doradców brytyjskiego rządu ds. strategii walki z koronawirusem był profesor Neil Ferguson, epidemiolog z londyńskiego Imperial College. To jego zalecenia skłoniły władze do wprowadzenia obostrzeń. Ekspert zrezygnował ze stanowiska w maju w atmosferze skandalu po tym, jak okazało się, że sam nie stosował się do wytycznych i gościł w domu kochankę.

Czytaj też:
Epidemiolog doradzał rządowi ws. restrykcji. Sam je złamał, spotykając się z kochanką

Mało danych i spóźniona reakcja

O działaniach rządu w początkach pandemii Neil Ferguson opowiadał przed komisją deputowanych. Profesor przyznał, że na trzy, cztery dni przed decyzją o lockdownie liczba zakażeń podwajała się codziennie. – Gdybyśmy wprowadzili blokadę tydzień wcześniej, moglibyśmy zmniejszyć ostateczny bilans ofiar śmiertelnych co najmniej o połowę – ocenił. Zaznaczył też, że według ówczesnej wiedzy o koronawirusie, wprowadzone w marcu środki były właściwe. – Gdybyśmy zastosowali je wcześniej, byłoby o wiele mniej zgonów".

Podobnego zdania jest inny doradca rządu, profesor John Edmunds. Naukowiec przyznał, że spóźniona decyzja o zamknięciu kraju „kosztowała wiele żyć”. Zaznaczył jednak, że w marcu dostępnych było niewiele danych na temat koronawirusa, co utrudniało podjecie decyzji. Tak samo sytuację tłumaczył prof. Chris Whitty. Główny doradca medyczny Wielkiej Brytanii na odprawie przy Downing Street ocenił, że „częścią problemu na tamtym etapie było to, że dysponowaliśmy bardzo ograniczonymi danymi na temat koronawirusa”.

Czytaj też:
Wielka Brytania. Zakażony koronawirusem doradca premiera złamał przepisy