To urocze lwiątko zostało zabrane od swojej matki, gdy miało zaledwie kilka miesięcy. Zwierzę miało służyć jako atrakcja turystyczna. Przez wiele miesięcy lew był przetrzymywany w stodole w tragicznych warunkach. Zwierzęciu zraniono łapę i kręgosłup, aby nie mogło uciec. A wszystko po to, aby żądni popularności w mediach społecznościowych turyści mogli zrobić sobie z nim zdjęcie. Dzięki weterynarzom i pracownikom organizacji broniących praw zwierząt ssaka udało się uratować.
Gdy lwiątko trafiło do kliniki weterynaryjnej, jego stan był określany jako bardzo ciężki. Miało złamaną łapę, poważne obrażenia kręgosłupa i wiele obrażeń wewnętrznych, było głodne i wyczerpane. Rosyjski weterynarz Karen Dallakyan, który nadzorował leczenia zwierzaka przyznaje, że początkowo dawano mu niewiele szans na przeżycie. - Był na granicy życia i śmierci. Miał jednak ogromną wolę życia. Nadaliśmy mu imię Simba - opowiadał. Lekarz podkreślił, że obecnie zwierzak jest już w znacznie lepszym stanie. - Dbamy o to, aby dostawał pełnowartościowe posiłki, jest wesoły, uwielbia się bawić zabawkami. Rozkochał w sobie wszystkich naszych wolontariuszy - przyznał weterynarz.
Sprawa torturowania zwierzęcia dla popularności i pieniędzy oburzyła rosyjską opinię publiczną. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Władimir Putin osobiście zarządził śledztwo w tej sprawie i zapowiedział surowe ukaranie tych, którzy dopuścili się okrucieństwa wobec Simby.
Galeria:Lwiątko było torturowane, aby turyści mogli robić sobie zdjęcia