Jak przyznał rzecznik banku ABN Amro, Philip Claes, mimo że placówka ma zabezpieczenia zaliczane do najnowocześniejszych na świecie, nie zdały się one na nic, bo oszust odkrył słaby punkt systemu - "nie użył przemocy".
Niezawodną bronią złodzieja okazał się jego miły sposób bycia. "Kupował personelowi czekoladki, był miłym facetem, czarował pracowników; dostał od nich do dorobienia oryginalne klucze i wyciągnął informacje o miejscu przechowywania diamentów" - relacjonował rzecznik.
Uroczy oszust przedstawiał się jako Carlos Hector Flomenbaum, biznesmen z Argentyny. Zdaniem policji skok był przygotowywany od ponad roku i może być największą kradzieżą dokonaną przez jednego człowieka. Za pomoc w schwytaniu złodzieja wyznaczono nagrodę 2 mln euro.
"W sektorze diamentów ufamy ludziom, z którymi pracujemy. Czasami trzeba za to zapłacić" - powiedział Claes.
ab, pap