Brak pojednawczych gestów i apeli to jedno. Trumpowi jednak zarzuca się, że swoimi nieprzemyślanymi lub cynicznymi zachowaniami dąży wręcz do eskalacji podziałów w społeczeństwie. Trump o protestujących po śmierci czarnoskórego George'a Floyda wielokrotnie wypowiadał się jako o „szabrownikach”. Groził też użyciem armii do pacyfikowania demonstracji. W ostatnich dniach opublikował z kolei nagranie ze starcia, w którym jeden z jego wyborców wykrzykiwał hasło białych supremacjonistów: „White power! White power!”.
Nagranie o rasistowskim wydźwięku szybko zniknęło z Twittera prezydenta, a przedstawiciele Białego Domu zapewniali, że polityk nie słyszał słów mężczyzny. Kolejnego dnia Trump podał dalej kolejne wideo, które pokazuje nastawienie prezydenta do grup niezadowolonych obywateli. Na nagraniu zamieszczonym przez prezydenta na Twitterze widzimy małżeństwo prawników: Marka i Patricii McCloskey, którzy z bronią w rękach pokrzykują do przechodzącego obok ich domu tłumu około 500 osób. Grupa, która zmierzała przed dom burmistrz miasta Lydy Krewson. Lokalna polityk naraziła się demonstrantom tym, że odczytała publicznie nazwiska i adresy osób, które zarzucały jej niezgodne z prawem wydatkowanie środków publicznych. Kobieta przeprosiła za swoje zachowanie w piątek 26 czerwca, jednak demonstranci domagają się jej rezygnacji.
Czytaj też:
Iran wydał nakaz aresztowania Donalda Trumpa. Prosi o pomoc InterpolCzytaj też:
Sacha Baron Cohen „wkręcił” uczestników prawicowego wiecu. „Obama? Wstrzyknijmy mu grypę Wuhan”Czytaj też:
Spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem