Podpalenie katedry w Nantes. Są zarzuty dla Rwandyjczyka

Podpalenie katedry w Nantes. Są zarzuty dla Rwandyjczyka

Katedra w Nantes, zdjęcie ilustracyjne
Katedra w Nantes, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Robert Mullan
Tydzień po podpaleniu katedry w Nantes prokuratura postawiła zarzuty 39-latkowi, który pracował przy katedrze w Nantes. Pochodzący z Rwandy mężczyzna został oskarżony o podłożenie ognia w trzech miejscach świątyni, za co grozi mu do 10 lat więzienia.

Śledztwo w sprawie pożaru katedry w Nantes wykazało, że w sprawę zamieszany był 39-latek z Rwandy. Mężczyzna początkowo został tylko przesłuchany i zwolniony z aresztu, ale kolejne ustalenia rzuciły nowe fakty na dochodzenie. Wolontariusz ponownie trafił do aresztu, gdzie przyznał się do winy. Thelocal.fr podaje, że prokuratura postawiła już mężczyźnie zarzut dotyczący podłożenia ognia w trzech miejscach świątyni, co doprowadziło do znacznych zniszczeń wewnątrz zabytkowego budynku. Grozi mu za to kara do 10 lat pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości 150 tys. euro.

Pożar z powodu braku wizy?

Pożar z 18 lipca w katedrze św. Piotra i Pawła w Nantes udało się opanować po około dwóch godzinach. W akcji gaśniczej brało udział około stu strażaków. Katedrę uratowano, ale zniszczeń nie udało się uniknąć. Ogień strawił m.in. zabytkowe barokowe organy oraz XIX-wieczny obraz. Burmistrz Nantes Johanna Rolland przypomniała o pożarze z 1972 roku, kiedy straty były znacznie większe.

W związku ze sprawą prokuratura wszczęła śledztwo. Pierre Sennes poinformował na konferencji prasowej, że zlokalizowano „trzy oddzielne punkty pożaru”: jeden pod zabytkowymi organami i dwa w przeciwległych punktach katedry. Jeszcze tego samego dnia służby zatrzymało 39-letniego wolontariusza, który jest obywatelem Rwandy. Sennes podkreślał, że w momencie zatrzymania nic nie wskazywało na to, że to właśnie imigrant może mieć coś wspólnego z pożarem. W niedzielę 19 lipca mężczyzna został zwolniony z aresztu. Według dziennikarzy zatrzymanie miało związek z niespójnościami w jego grafiku.

Na wolności nie pozostał jednak długo. Francuski „Le Monde” poinformował, że mężczyzna przyznał się do podłożenia ognia. W związku z tym, prokuratura w Nantes wszczęła przeciwko niemu formalne dochodzenie. 39-latek trafił także do aresztu. Jego pełnomocnik Quentin Chabert zapewnił, że Rwandyjczyk żałuje tego, co się stało i zamierza współpracować z wymiarem sprawiedliwości. Motywy jego działania pozostają na razie nieznane. Według „Le Figaro” 39-latek był sfrustrowany, ponieważ urzędnicy nie przedłużyli mu francuskiej wizy. Prokuratura nie potwierdza tych doniesień.

Czytaj też:
Odwet Chin. Konsulat USA zamknięty, Pekin o „przejęciu” budynku

Źródło: thelocal.fr