Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, ponad rok temu zasłynął zdjęciem z Donbasu. Polityk był wówczas z innymi posłami na wschodzie Ukrainy i zamieścił swoje zdjęcie w kamizelce kuloodpornej, hełmie i z papierosem w ustach.
Terlecki do militariów i wojska powrócił w poniedziałek, za sprawą wydarzeń na Białorusi. Po ogłoszeniu wyników exit poll, które dały miażdżące zwycięstwo Alaksandrowi Łukaszence, w Mińsku i innych białoruskich miastach wybuchły protesty. Doszło do starć z milicją i OMON – ponad 100 osób zostało rannych, a niezależne białoruskie media informują o śmierci jednego z demonstrantów. Tym doniesieniom zaprzeczają białoruskie władze. Wstępne wyniki też dają zdecydowane zwycięstwo Łukaszence: około 80 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska według CKW miała zaledwie 9,9 proc.
Czytaj też:
Gigantyczna przewaga Łukaszenki nad rywalami. CKW publikuje wstępne wyniki wyborów na Białorusi
Wybory na Białorusi. Terlecki o „najeżdżaniu Białorusi”
Ryszard Terlecki krótko rozmawiał z dziennikarzami, idąc ulicami Warszawy. Dziennikarka TVN24 dopytywała wicemarszałka o to, co jego zdaniem w sprawie Białorusi powinna zrobić Polska. – Niewiele możemy zrobić poza oświadczeniem prezydenta i naszymi apelami o nieużywanie przemocy – mówił, a gdy padło pytanie o inne działania, odparł: – A co można innego zrobić?
Później dziennikarka dopytywała, czy Polska nie powinna zrobić dla Białorusi tyle, co potrafiła zrobić dla Ukrainy np. w 2014 roku. – Nie możemy, nie wiemy, co się tam stanie, w tej chwili w Mińsku jest spokojnie, nie ma żadnych demonstracji, zobaczymy, co będzie pod koniec dnia – odpowiadał Terlecki.
Ponieważ dziennikarka dalej drążyła temat, w pewnym momencie Terlecki stracił cierpliwość i wyparował:
– A co pani myśli, że najedziemy Białoruś? Albo wyślemy tam czołgi?
Czytaj też:
Białoruski dziennikarz o wycieku protokołów. „Łukaszenka przegrał 1 do 5”