– Dostałem informacje z biura senatorskiego Aleksandra Pocieja, którego prosiłem o wsparcie. Ambasada RP w Mińsku potwierdziła miejsce pobytu dwóch Polaków. Są w areszcie w Żodzino w obwodzie mińskim – mówi w rozmowie z „Wprost” Tomasz Wiliński, pełnomocnik trzech młodych Polaków zatrzymanych w czasie protestów w Mińsku: Kacpra Sienickiego, Witolda Dobrowolskiego i Rolanda Łysowa. Ten ostatni, młody Polak, którego dziewczyna jest Białorusinką, jeszcze dziś ma wyjść na wolność.
Jak mówi Wiliński, na miejscu sprawę nadzorują dwaj współpracujący z nim białoruscy prawnicy. – Gdyby pojawiła się opcja sądzenia Polaków, będą od razu na miejscu – dodaje mecenas.
– Podejmujemy wszystkie możliwe próby, nie tylko dyplomatyczne. Jest zaangażowany białoruski oddział Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Współpracujemy z prawnikami stowarzyszenia dziennikarzy białoruskich, robimy wszystko, by jak najszybciej sprowadzić ich do Polski – dodaje.
Jak podkreśla adwokat, jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze dzisiaj z białoruskiego MSW bądź MSZ dostanie informację także w zakresie ewentualnych zarzutów ciążących na Polakach.
– Mam nadzieję, że do jutra Polacy będą w domu. Historia dziennikarza włoskiego (Claudio Locatelli, włoski freelancer, w środę opuścił areszt – red.) pokazała, że służby białoruskie w ciągu trzech dni zwalniają obcokrajowców. Obywatele rosyjscy zwalniani są nawet szybciej – mówi Wiliński.
O sprawie zatrzymania dwóch młodych Polaków informowaliśmy we wtorek późnym wieczorem.
Kacper Sienicki do Mińska poleciał w piątek. Jak mówiła „Wprost” jego mama, uważał, że to przełomowy czas dla Białorusinów. „Bardzo chciał tam być i wspierać swoich znajomych”. 24-latek ukończył Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, stąd jego zainteresowanie wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Aneta Sienicka, w rozmowie z „Wprost” mówiła też o tym, że z synem od poniedziałku od godziny 18:00 nie ma z nim kontaktu. We wtorek o 19:00 miał być w Warszawie, ale nie przyleciał. – Wiem, że zdążył się jeszcze odprawić na wtorkowy lot do Polski. Prawdopodobnie wykorzystał chwilowy dostęp do internetu – mówi wówczas matka Kacpra.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.