Kolejna ofiara protestów na Białorusi. Rodzina przez dwa dni nie mogła odnaleźć 43-latka

Kolejna ofiara protestów na Białorusi. Rodzina przez dwa dni nie mogła odnaleźć 43-latka

Członkowie białoruskich oddziałów specjalnych, zdjęcie ilustracyjne
Członkowie białoruskich oddziałów specjalnych, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Andrei Bortnikau
W szpitalu w Mińsku zmarł mężczyzna, który kilka dni temu został postrzelony podczas protestów w Brześciu. Milicja w tym mieście użyła ostrej amunicji przeciwko demonstrantom. Wczoraj potwierdzono też śmierć demonstranta potrąconego przez samochód, a z Niemna wyłowiono ciało jednego z członków komisji wyborczej.

W środę 19 sierpnia 43-letni Hienadź Szutau zmarł w szpitalu w Mińsku. 11 sierpnia mężczyzna został postrzelony w głowę podczas antyrządowych protestów w Brześciu. Do tłumienia protestów w tym mieście milicja użyła ostrej amunicji. MSW podało, że funkcjonariusze musieli się bronić przed napaścią „agresywnej grupy ludzi, uzbrojonych w metalowe pręty”.

Ranny 43-latek na początku trafił do szpitala w Brześciu, a następnie został przetransportowany śmigłowcem do szpitala wojskowego w Mińsku. Jak informuje Biełsat, krewni dopiero po dwóch dniach odnaleźli mężczyznę w szpitalu. Rodzina mężczyzny przekonuje, że według świadków nie 43-latek nie uczestniczył w starciach, a po prostu szedł ulicą. Według tych relacji strzał miał zostać oddany z dachu budynku.

twitter

To trzecia oficjalnie potwierdzona ofiara powyborczych protestów. 10 sierpnia w Mińsku zmarł 34-letni Alaksandr Tarajkowski, a 11 sierpnia w szpitalu w Homlu zmarł zatrzymany dwa dni wcześniej 25-letni Alexander Vikhor W demonstracjach rannych zostało kilkaset osób. Kilkadziesiąt osób wciąż pozostaje zaginionych.

twitter

Niewyjaśnione śmierci

Biełsat informuje także, że we wtorek z Niemna wyłowiono ciało Konstacina Szimaszkawa. 29-latek był jednym z dwóch członków komisji wyborczej w Wołkowysku, który nie podpisał protokołu wyborczego. Po wyborach mężczyzna wziął tygodniowy urlop i wrócił do pracy 15 sierpnia. Wtedy zadzwonił do żony, informując ją, że nie zamierza więcej tam pracować. Do domu już nie wrócił.

Również wczoraj białoruskie MSW poinformowało o śmierci 19-latka, który 16 sierpnia podczas protestów w Mińsku miał nad ranem wtargnąć na ulicę i został śmiertelnie potracony. Rodzina nie wierzy w wersję policji, że chłopak po prostu wpadł pod koła samochodu. Bliscy ofiary uważają, że mógł być przez kogoś ścigany.

Czytaj też:
Współpracowniczka Cichanouskiej musiała zbiec z kraju. Trafiła do Polski. „Jest bezpieczna”

Źródło: Biełsat / tut.by / svaboda.org