Armia kongijska oświadczyła wieczorem, że przywróciła w stolicy porządek. Sytuacja uspokoiła się już wcześniej, ale jeszcze po południu w różnych częściach stolicy dawnego Zairu słyszano sporadyczne strzały. Ostre walki trwały rano w ekskluzywnej dzielnicy Gomba, gdzie znajduje się rezydencja Jean-Pierre'a Bemby - byłego przywódcy rebeliantów i kandydata opozycji w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.
Bemba w czwartek schronił się w ambasadzie RPA w Kinszasie. W piątek rano władze oskarżyły go o zdradę i wydały na niego nakaz aresztowania.
"To ja stałem się ofiarą ataku i moja rezydencja od dwóch tygodni była otoczona. Nie można odwracać ról" - oświadczył Bemba w wywiadzie wyemitowanym w piątek na falach flamandzkiego radia VRT w Brukseli. Zarzucił prezydentowi Josephowi Kabili, że chce "zamknąć usta" opozycji. Na pytanie, czy władza chce go "wyeliminować", odpowiedział twierdząco.
Walki między uzbrojonymi zwolennikami Bemby a siłami rządowymi to pierwsze bezpośrednie starcie obu sił od czasu wyborów prezydenckich w 2006 roku, w których Bemba rywalizował z prezydentem Josephem Kabilą. Kabila zdobył 58 proc. głosów, a na Bembę głosowało 42 proc. Kongijczyków.
Po wyborach Bemba usiłował podważyć ich wynik, mobilizując do wystąpień ulicznych swych zwolenników. Zginęło wówczas kilkadziesiąt osób. Zrezygnował z walki po odrzuceniu jego protestu przez sąd najwyższy.
Uczestniczący w starciach stronnicy Bemby należą do byłych ugrupowań rebelianckich, które następnie przekształciły się w jego gwardię przyboczną w czasach, gdy pełnił funkcję wiceprezydenta. Bemba po wyborach odmówił rozwiązania tych oddziałów - obecnie ich status nie ma oparcia w prawie.
Działające w Kongu oddziały pokojowe ONZ (MONUC) ewakuowały 637 cywilów. W bezpieczne miejsca przewożono dzieci i młodzież, od czwartku uwięzione w budynkach szkolnych, czy pracowników instytucji rządowych, zabarykadowanych w biurowcach.
Wśród ewakuowanych są ranni, a także dyplomaci innych państw i ich rodziny. ONZ zapowiada dalszą ewakuację cywilów, jeśli zajdzie potrzeba. Ambasady Hiszpanii i Portugalii rozważają zabranie swoich obywateli do kraju.
Siły MONUC wyraziły zadowolenie z przywrócenia porządku w Kinszasie, jednak zastrzegły, że podobne spory powinny być rozwiązywane poprzez dialog, a nie z użyciem siły.
pap, ss