Czterodniową konwencję Partii Republikańskiej zwieńczyło przemówienie Donalda Trumpa, który w sondażach przed wyborami zaplanowanymi na 3 listopada ustępuje miejsca Joe Bidenowi. Urzędujący prezydent formalnie uzyskał nominację, a przemawiając w Białym Domu do swoich zwolenników skupił się głównie na krytyce kontrkandydata. Trump nazwał go m.in. „koniem trojańskim socjalizmu” i straszył, że jeśli Demokraci dojdą do władzy, to „zburzą śródmieścia” oraz „usuną drugą poprawkę” (przyznającą obywatelom Stanów Zjednoczonych prawo do posiadania broni – przyp.red).
„Ameryka jest pochodnią”
USA Today przypomina, że Joe Biden w ubiegłym tygodniu obiecywał podczas jednego z wystąpień, że „będzie sprzymierzeńcem światła, a nie ciemności” i pogrzebie podziały w amerykańskim społeczeństwie. Do tych porównań nawiązał w czwartek Trump stwierdzając, że „Ameryka nie jest krajem spowitym ciemnością”. – Ameryka jest pochodnią, która oświetla cały świat. Ten wyniosły duch Ameryki radził sobie z każdym wyzwaniem i wzniósł nas na szczyt ludzkich wysiłków – stwierdził. – Joe Biden może twierdzić, że jest sprzymierzeńcem światła. Ale jeśli chodzi o program, Biden chce trzymać nas całkowicie w ciemności – przekonywał.
Prezydent USA argumentował, że „Biden nie jest zbawcą duszy Ameryki”. – Jest niszczycielem amerykańskich miejsc pracy – dodawał. Skrytykował także fakt, że kontrkandydat popiera NAFTA (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu) i opowiadał się za przystąpieniem Chin do Światowej Organizacji Handlu. – Zwolnieni pracownicy w Michigan, Ohio, New Hampshire, Pensylwanii i wielu innych stanach nie chcieli słuchać pustych słów empatii Bidena – mówił polityk. – Chcieli z powrotem swojego miejsca pracy – podsumował.
twitterCzytaj też:
„Wygląda jak cmentarz”. Amerykanie wściekli, symbol Białego Domu zmieniony przez Melanię Trump