69-letni West Mathewson w środę 26 sierpnia, tak, jak codziennie, spacerował ze swoimi lwami na terenie rodzinnego Lion Tree Top Lodge. Jego żona jechała za nim i zwierzętami samochodem. Z niewiadomych względów jeden z lwów zaatakował Mathewsona, a później zrobił to także drugi. Adwokat rodziny Marina Botha przekazała, że żona mężczyzny, Gill, wszelkimi sposobami próbowała uratować swojego męża, jednak bezskutecznie.
Mathewson, znany jako „wujek West” wychowywał lwy, od małego i był przyzwyczajony do interakcji z nimi. Mężczyzna uratował je z miejsca, w którym hodowane były tylko po to, aby później było można na nie zapolować na ogrodzonym terenie, pozbawiając je drogi ucieczki.
W 2017 roku dwa białe lwy rzekomo uciekły z terenu posiadłości Mathewsona i zabiły mężczyznę pracujące w sąsiednim domu Ngama Lodge. Właściciel lwów zapewniał wtedy, że jego zwierzęta z pewnością tego nie zrobiły, ponieważ nie są agresywne i że spaceruje z nimi od trzech do czterech godzin dziennie. Tymczasowo zwierzęta przeniesiono do specjalnej placówki na czas podjęcia decyzji o ich przyszłości. Rodzina ostatecznie odzyskała lwy, zapewniając, że "zostaną wypuszczone do najlepszego dostępnego dla nich środowiska".
„Rodzina jest załamana utratą męża, ojca i dziadka” - czytamy w oświadczeniu Botha. „Znajdują ukojenie i spokój w tym, że umarł, żyjąc swoim marzeniem, będąc na łonie natury i ze swoimi lwami” - dodała przedstawicielka.