Nowa technologia opracowana przez startup, którego współzałożycielem był Elon Musk, czeka obecnie na zatwierdzenie przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków, aby móc zacząć przeprowadzać testy na ludziach. Obecnie badania przeprowadzane są u świń.
Przedsiębiorca przedstawiając chip powiedział, że jest on mniejszy niż koniuszek palca. – To jak fitbit w twojej czaszce z małymi drutami – opisał. – Mógłbym teraz mieć Neuralink i nie wiedzielibyście o tym. Może go mam – żartował.
Implant ma ponad 3 tys. elektrod, które przyłączone są do elastycznych nici mierzących o grubości mniej więcej jednej dziesiątej włosa. Chip Neuralink ma być zdolny do monitorowania około tysiąca neuronów. Firma uważa, że może to być lekarstwem na schorzenia neurologiczne takie jak choroba Alzheimera, demencja czy urazy rdzenia kręgowego. Musk poinformował w piątek, że wszczepiane urządzenie „może faktycznie rozwiązać te problemy”. Wspomniał ponadto o utracie pamięci, utracie słuchu, depresji czy bezsenności.
Jak mówił przedsiębiorca, ostatecznie urządzenie może również łączyć ludzi ze sztuczną inteligencją. Chociaż Musk wielokrotnie przed tym ostrzegał, stwierdził na konferencji, że implant „zabezpieczy przyszłość ludzkości jako cywilizacji w przeciwieństwie do sztucznej inteligencji”.
Główny chirurg firmy dr Matthew MacDougall ocenił, że pierwsze testy na ludziach dotyczyły będą pacjentów z paraliżem czy paraplegią. Musk w 2019 roku mówił już, że ma nadzieję, iż do końca 2020 roku otrzyma zgodę organów regulacyjnych na badania na ludziach.