Indonezyjska policja poinformowała o drewnianej łodzi pełnej uchodźców, którą na brzegu zauważyli rybacy z okolic miasta Lhokseumawe na Sumatrze. Według oficjalnego raportu, na barce znajdowało się 297 osób, w tym 14 dzieci. Szybko ustalono, że byli to obywatele Mjanmy z grupy Rohingja. Z powodu prześladowań tamtejszej muzułmańskiej mniejszości przez wyznawców buddyzmu, z Majnmy do innych krajów Azji południowo-wschodniej od lat napływają ogromne grupy uciekinierów. Chris Lewa z organizacji charytatywnej Arakan Project podkreśla jednak, że 300 osób na Sumatrze to najwyższa liczba od 2015 roku.
Z Bangladeszu na Sumatrę
Opisywana przez BBC grupa uchodźców wyruszyła nie z samej Mjanmy, tylko sąsiedniego Bangladeszu. Początek swojej podróży datuje na przełom marca i kwietnia. Ich łódź początkowo zmierzała do Malezji, jednak nie została wpuszczona, a jako oficjalny powód podano obostrzenia związane z pandemią koronawirusa. Ten sam scenariusz z tym samym tłumaczeniem powtórzył się w Tajlandii. Chris Lewa w rozmowie z brytyjskimi mediami dodała, że gruba blisko 300 osób po drodze wpadła też w ręce piratów, którzy domagali się okupu za umożliwienie dalszego kontynuowania podróży.
„To takie same istoty ludzkie jak my”
Po przybiciu do brzegu w poniedziałek 7 września, do grupy uchodźców wysłano lekarzy i wolontariuszy z Arakan Project. Po badaniach zdecydowano, że tylko jedna osoba potrzebuje hospitalizacji, choć podkreślano, że stan wielu z nich jest opłakany. – Jesteśmy zmartwieni ich warunkami – mówił przedstawiciel ONZ w rozmowie z Agencją Reutera. – Oni potrzebują pomocy, w imię ludzkości... To takie same istoty ludzkie jak my – podkreślał.
Czytaj też:
Dziennikarze badali sprawę Rohindżów, zostali skazani na 7 lat więzienia. Sąd odrzucił apelacjęCzytaj też:
Amnesty International odebrało San Suu Kyi tytuł Ambasadora Sumienia. „Jesteśmy głęboko przerażeni”Czytaj też:
Czystka etniczna ludności Rohindża trwa. „Rząd prowadzi kampanię terroru i głodu”