Aleksiej Nawalny trafił do szpitala 20 sierpnia tuż po tym, jak źle poczuł się w samolocie, później stracił przytomność. Od tamtego czasu przebywał w Omsku, pod respiratorem. Następnie, po długich pertraktacjach, trafił do Niemiec. W środę 2 września niemiecki rząd poinformował, że rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty tą samą substancją, której wcześniej użyto wobec Siergieja Skripala. Niezależne laboratoria w Szwecji i Francji potwierdziły, że rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty przy pomocy środka bojowego z grupy Nowiczok. Moskwa w reakcji na te doniesienia stwierdziła, że gdy Nawalny przebywał w Rosji, nie zidentyfikowano w jego organizmie żadnej trucizny ani jej śladów.
We wtorek 15 września rosyjski opozycjonista zamieścił swoje zdjęcie w mediach społecznościowych. Na fotografii widać Nawalnego siedzącego na łóżku szpitalnym, obok niego są jego żona i syn. „Nadal nie mogę robić wielu rzeczy, ale wczoraj mogłem samodzielnie oddychać. To jest niesamowite, choć na co dzień uważamy to za oczywistość i nie zwracamy większej uwagi” - przekazał.
Jest to pierwszy komentarz Nawalnego w mediach społecznościowych opublikowany od czasu, gdy - jak oceniają niemieccy specjaliści - padł ofiarą próby otrucia.
Czytaj też:
Kolejne niezależne laboratoria potwierdzają: Nawalny został otruty Nowiczokiem