Dean Nicholson chciał całkowicie zmienić swoje życie. Rzucił pracę, wsiadł na rower i postanowił w taki sposób przemierzać kilometry. Mężczyzna przejechał m.in. przez Belgię, Grecję, Szwajcarię, Włochy, Chorwację. Gdy następowała taka potrzeba pewne odległości przemierzał na promie. Udał się także do Bośni i Hercegowiny. Nie spodziewał się jednak, że w tym kraju spotka istotę, która okaże się jego przyjacielem i wiernym towarzyszem podróży.
– Usłyszałem, jak maleńki kot miauczy za mną. Goniła mnie pod górę. Zatrzymałem się więc – relacjonował Dean w wywiadzie dla BBC Radio Scotland. Mężczyzna wsadził zwierzę do koszyka z przodu roweru. Postanowił także sprawdzić, czy kot miał wszczepionego czipa, na podstawie, którego można byłoby ustalić jego właściciela. Gdy okazało się, że nie, Dean postanowił przygarnąć zwierzę. – Wspięła się na moje ramię i zasnęła. Wtedy zdecydowałem, że zabieram ją w trasę – opowiedział.
– Nauczyła mnie, że trzeba zwolnić i cieszyć się życiem o wiele bardziej – wyznał Dean. Mężczyzna dodał, że często to potrzeby kotki determinują sposób odbywania podróży i organizowane przystanki. Jak podaje BBC, para wspólnie przejechała już ponad 10 tys. mil.
Czytaj też:
Tego psa trudno nie zauważyć. Larry jest gigantyczny!
Mężczyzna podróżuje rowerem, towarzyszy mu kot. Przepiękne zdjęcia!