Trudno ocenić obecnie szanse na poparcie tych propozycji przez pozostałe kraje Unii, ponieważ na razie Polska występuje w pojedynkę. Warszawa liczy na zyskanie sojuszników w tej sprawie - Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji, a także Czech i Rumunii. Ważne jest także stanowisko Berlina. Otwarte pozostaje pytanie, czy Niemcom, którzy przewodniczą UE w tym półroczu, na tyle będzie zależało na powodzeniu negocjacji w sprawie unijnej konstytucji, że będą w stanie się zgodzić na duże ustępstwa na rzecz Polski.
Na systemie głosowania przedstawionym przez Polskę zyskują przede wszystkim średnie kraje: czyli Polska, Hiszpania, Rumunia i Holandia. Tracą największe: Niemcy, Francja, Wielka Brytania.
Podział głosów w Radzie UE, zaproponowany w Traktacie Konstytucyjnym, przedstawia się następująco: Niemcy - 82, Francja - 61, Wielka Brytania - 60, Włochy - 59, Hiszpania - 43, Polska - 38, Rumunia - 22, Holandia - 16, Grecja - 11, Portugalia - 11, Belgia - 10, Czechy - 10, Węgry - 10, Szwecja - 9, Austria - 8, Bułgaria - 8, Dania - 5, Słowacja - 5, Finlandia - 5, Irlandia - 4, Litwa - 3, Łotwa - 2, Słowenia - 2, Estonia - 1, Cypr - 1, Luksemburg - 1 i Malta - 1.
Z kolei zgodnie z polską propozycją, głosy rozkładają się: Niemcy - 9, Francja - 8, Wielka Brytania - 8, Włochy - 8, Hiszpania - 7, Polska - 6, Rumunia - 5, Holandia - 4, Grecja - 3, Portugalia - 3, Belgia - 3, Czechy - 3, Węgry - 3, Szwecja - 3, Austria - 3, Bułgaria - 3, Dania - 2, Słowacja - 2, Finlandia - 2, Irlandia - 2, Litwa - 2, Łotwa - 2, Słowenia - 1, Estonia - 1, Cypr - 1, Luksemburg - 1, Malta - 1.
Według polskiej metody, głosy są obliczane następująco - Polska - 38,6 mln mieszkańców (w przybliżeniu 6, bo pierwiastek z 36 to 6); Niemcy - 82 mln mieszkańców (w przybliżeniu 9, bo pierwiastek z 81 to 9); Wielka Brytania - 60 mln mieszkańców (w przybliżeniu 8, bo pierwiastek z 56 to 8); Holandia - 16,4 mln mieszkańców (w przybliżeniu 4, bo pierwiastek z 16 to 4).
Według polskiej propozycji, decyzje Rady UE byłyby podejmowana większością ponad połowy krajów (czyli 14 z 27), posiadających 62 proc. liczby głosów.
Polska nie upiera się już przy systemie głosów zapisanym w obecnie obowiązującym traktacie z Nicei (korzystnym dla naszego kraju). Jeżeli jednak nie uda się przeforsować przedstawionej kompromisowej propozycji, Polska zapowiada, że będzie zmuszona do zablokowania podczas czerwcowego szczytu UE negocjacji nad nowym traktatem.
Propozycję kompromisu przedstawili w środę dziennikarzom pełnomocnicy ds. negocjacji unijnej konstytucji - doradca prezydenta Marek Cichocki oraz sekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Ewa Ośniecka-Tamecka.
Jak powiedział Cichocki, celem polskiej propozycji jest doprowadzenie do tego, by każdy obywatel miał równy wpływ na proces decyzyjny w UE. W praktyce siła głosu obywatela mniejszego państwa członkowskiego miałaby być dowartościowana, zaś dużego nieco osłabiona.
Były minister ds. europejskich Jarosław Pietras powiedział w czwartek w rozmowie z PAP, że jeżeli Polska chce wprowadzić jakieś zmiany w tekście Traktatu Konstytucyjnego, to jest na to najwyższy czas. "Trudno na razie ocenić, jakie będą szanse ich realizacji. Niezbędne będą bezpośrednie rozmowy, by zorientować się, czy i jakie są szanse tej propozycji" - dodał Pietras.
Jednak - jak podkreślił - cieszy się, że Polska wychodzi z konkretną propozycją, która nie jest już tylko krytyką. Przyznał, że ważne jest, iż prezydencji niemieckiej zależy na jak najszybszych pracach nad Traktatem.
Dr Rafał Trzaskowski z Centrum Europejskiego Natolin i Collegium Civitas zaznaczył w rozmowie z PAP, że na razie jednoznacznie w sprawie polskiej propozycji nie wypowiedziały się żadne państwa, poza Czechami, którzy są gotowi nas poprzeć. Niemcy - mówił - słuchają naszych postulatów, ale ich stanowisko będzie zależało od tego, na ile są zdeterminowani, by przyspieszyć prace nad Traktatem Konstytucyjnym i czy w związku z tym będą gotowi pójść na duże ustępstwa wobec Polski. Zdaniem Trzaskowskiego, pozycję Polski w negocjacjach wzmacnia to, że nie krytykujemy całego Traktatu, a dążymy do zmiany jednego z zapisów.
Ośniecka-Tamecka tłumaczyła na środowym spotkaniu z dziennikarzami, że polska propozycja ma na celu wyeliminowanie sytuacji, w której duże kraje mogłyby decydować bez konieczności brania pod uwagę głosów tych najmniejszych i średnich. Przypomniała, że system pierwiastkowy nie jest polskim pomysłem, bo został po raz pierwszy przedstawiony już pod koniec lat 90., oficjalnie - w trakcie negocjacji Traktatu Nicejskiego. Wiadomo, że jeszcze trzy dni przed szczytem w Nicei ta propozycja była traktowana bardzo poważnie, a ostatecznie została odrzucona na końcu przez duże kraje.
Według minister Ośnieckiej-Tameckiej, dla Polski nie jest też klarowny podział kompetencji między kraje członkowskie a UE, zaproponowany w Traktacie Konstytucyjnym. Kolejna sprawa to umocowanie ministra spraw zagranicznych Unii. "Nie chcemy znosić tej instytucji, ale nie możemy się zgodzić, że jest to klarownie określone, i podobnie jak Holandia czy Wielka Brytania, będziemy się starać doprowadzić do dookreślenia tej instytucji. To samo dotyczy prezydenta" - powiedziała.
Zdaniem Ośnieckiej-Tameckiej, najprawdopodobniej nie będzie preambuły do Traktatu Konstytucyjnego. Powiedziała, że w tej kwestii Polska będzie elastyczna. Jak zastrzegła jednak, jeżeli będzie preambuła, to Polska będzie zabiegać o wpisanie do niej odniesienia do korzeni chrześcijańskich Europy.
ab, pap