Pożary, które trawiły busz w Australii w 2019 i 2020 roku, odcisnęły swoje piętno nie tylko na florze, ale także na faunie. Word Wide Fund (WWF) oszacowało, że ponad 60 tys. koali zdechło, zostało rannych lub zmuszonych do ucieczki w wyniku działania niszczącego żywiołu – podaje Reuters.
Zdaniem wspomnianej organizacji jest to „głęboko niepokojące” zwłaszcza w przypadku gatunku, który „już ma kłopoty”. – To druzgocąca liczba jak na gatunek, którzy już zmierza ku wymarciu we wschodniej Australii – powiedział Demot O’Gorman z WWF-Australia.
Jak podaje Reuters, powołując się na badania z Nowej Południowej Walii, w 2016 roku populacja koali w Australii wynosiła około 329 tys., ale z powodu pożarów, które nie są rzadkością, ta liczba mogła zdecydowanie się zmniejszyć. Pesymistyczne prognozy wskazują, że koale mogą wyginąć do 2050 roku. WWF nie chce jednak dopuścić do spełnienia się takiego scenariusza. Co więcej, organizacja chce zawalczyć o to, by do wspomnianego terminu populacja tych zwierząt się podwoiła. Aby tak się stało, podejmuje się różnego rodzaju akcji. Prowadzi także kampanię informacyjną.
Czytaj też:
Lider AgroUnii: Na ministra rolnictwa dali nam idiotę