Marine Mammal Center w Kalifornii to jeden z największych na świecie szpitali morskich ssaków. Badacze z tej placówki ostrzegają, że delfiny są zagrożone wyginięciem. W 2005 roku po raz pierwszy zdiagnozowano nieznaną wcześniej dolegliwość delfinów butlonosych. Choroba sprawia, że na skórze zwierząt powstają rany. Ogniska zarazy pojawiły się m.in. na Florydzie, a także w Luizjanie, Teksasie oraz Alabamie.
Po dłuższej analizie naukowcy odkryli, że za schorzenie zwierząt odpowiada spadek zasolenia wody. Był to wspólny czynnik dla wszystkich stwierdzonych przypadków. Badacze alarmują, że huragany i cyklopy powodują napływ ogromnych ilości słodkiej wody do przybrzeżnych rejonów oceanu. Z tego powodu ssaki są zmuszone do życia przez wiele kolejnych tygodni, lub nawet miesięcy w słodkiej wodzie. Dr Pádraig Duignan, jeden z autorów publikacji zwraca uwagę na fakt, iż zmiany klimatyczne sprawiają, że tego typu zjawiska są coraz częstsze.
Wyniszczająca choroba skóry zabija delfiny od czasu huraganu Katrina
– Ta wyniszczająca choroba skóry zabija delfiny od czasu huraganu Katrina. Niestety, tegoroczny sezon był rekordowy pod względem huraganów, a więc spodziewamy się kolejnych ognisk choroby – przyznaje. Badacz dodaje jednak, że dzięki rozpoznaniu przyczyny problemu możliwe będzie podjęcie działań. – Nasze ustalenia pozwolą na lepsze ograniczanie czynników prowadzących do choroby u przybrzeżnych delfinów, które już teraz są zagrożone z powodu utraty siedlisk i degradacji środowiska. Mam nadzieję, że jest to ogromny krok w kierunku ograniczenia ognisk choroby – stwierdza.
Czytaj też:
Psy jednak nie rozumieją, co do nich mówimy? Są najnowsze wyniki badań